:: Anglia i Walia :: Inne miejsca :: Festiwal muzyczny "Sonorus"
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 20.11.20 21:40 | Event: scena południowa
Pogłoska o rzekomym pojawieniu się Finnicka Tremletta postawiła Ministerstwo Magii na nogi. Ujęcie mordercy było obecnym priorytetem czarodziejskiej policji i nie tylko. Początkowo bagatelizowany problem, w końcu tak się składa, że mężczyzna był swego czasu liderem jednego z najbardziej popularnych zespołów w świecie magii, obecnie spędzał sen z powiek politykom i funkcjonariuszom magicznego świata. Sprawdzano każdą poszlakę, weryfikowano nawet najmniejszy skrawek informacji; dlatego obserwowano już rozwój wydarzeń mający miejsce na festiwalu Sonorus. W kuluarach szeptano, że Casparowi Avery, komendantowi policji, szczególnie zależało na pochwyceniu Tremletta gdyż to jego przyjaciel, Caleb Mulciber, zginął z ręki wokalisty.

Porucznik Anthony Hopkirk przenosił ciężar z jednej nogi na drugą, nerwowo paląc papierosa. To zadanie mogło go zarówno pogrążyć, jak i przynieść upragniony awans. Nie w smak było mu dowodzenie grupą złożoną z indywiduów wyciągniętych z każdego kąta Ministerstwa, ale komendant stwierdził, że będą się mniej rzucać w oczy. A jak wiadomo, z wolą komendanta sprzeczać się niewolno. Cierpliwie czekał w namiocie ekipy organizującej muzyczne wydarzenie, po której kręciło się już kilku artystów, którzy mieli przerwę w trakcie koncertu lub osoby, które po prostu miały udzielone pozwolenie na przebywanie w tej przestrzeni.

W czasie, kiedy Hopkirk gniewnie marszczył brwi i patrzył na wszystkich przechodzących obok niego, jakby byli potencjalnymi podejrzanymi, zziajany i wyraźnie zdenerwowany Bernie podszedł do Marlene. - Marls, p-p-potrzebuje twojej pomocy - jak wiadomo świat muzyczny jest mały i Bernie był osobą, którą znał każdy w branży. Tak się właśnie poznali i McKinnon powinna wiedzieć, że kiedy ten zaczynał się jąkać to znaczy, że coś się wydarzyło. - Ty znasz się Rozwydrzone Gryfy, co nie? P-policja chce i-ich przesłuchać i p-po-po-potrzebują p-p-p-przewodnika - w jego zielonych oczach skrzyła się nadzieja. To był zdecydowanie jeden z tych pożarów, których on nie umiał ugasić.


//
Witamy serdecznie na pierwszym evencie na Fiendfyre, Waszymi mistrzami gry są @Rory Clearwater i @Genevieve Rosier, także w razie pytań i wątpliwości nasze discordy i pw są zawsze dla Was otwarte.

Na odpisanie w temacie macie 48h, jedynym usprawiedliwieniem na niedotrzymanie terminu jest zgłoszenie nieobecności. W przypadku niedotrzymania terminu MG może pominąć gracza.
Na początku posta prosimy o wypisanie ekwipunku postaci.  
W wyniku nieobecności graczy, grupy zostały połączone i w tym wątku biorą udział; @Antonius Octavianus, @Adara Fawley, @Marlene McKinnon i @Nathaniel Borgin
Marlene McKinnon
Marlene McKinnon
Neutralni
▲ 21.11.20 15:21 | Re: Event: scena południowa
Ekwipunek: różdżka

Było coś fascynującego w chaosie trwającym w tej części festiwalu, pewnego rodzaju niecierpliwości oraz zdenerwowaniu dostrzegalnym w krzątających się sylwetkach. Na pozór wszystko pozostawało takie samo: tłum, pośpiech, szybko wymieniane rozmowy, zupełnie jakby Sonorus miał toczyć się swoim dotychczasowym rytmem, jakby atmosfera letniego rozluźnienie i spokoju miała trwać w najlepsze. Jednak powietrze zawieszone nad Foster Fields zdawało się być inne - tuż obok gryzącego, tytoniowego dymu wydobywającego się z płuc Hopkirka, wisiało coś jeszcze, coś co sprawiało, że swoboda, z jaką pojawiła się tu wczoraj, błyskawicznie uleciała, zastąpiona przez, zaskakującą dla niej samej, ostrożność.
Wciąż wiele brakowało jej do podejrzliwej uważności czającej się w spojrzeniach komendanta, a mimo to wyjątkowo dobrze odczuwała delikatny ciężar różdżki spoczywającej w kieszeni lekkiej marynarki, gotowa wyciągnąć ją, jeśli tylko pojawiłaby się potrzeba. Tak długo jednak, jak tylko obserwowali otoczenie, skazani na zapewne skończoną cierpliwość Hopkirka, pozostawała milcząco spokojna, na zmianę lustrując najbliższą przestrzeń oraz południową scenę. Z ciekawością zerkała również na resztę zebranych czarodziei, próbując ustalić, czy kojarzyła skądś rudowłosą czarownicę i mężczyznę o nieco zmęczonych oczach. Antoniusa skutecznie omijała swoim spojrzeniem.
Ożywiła się odrobinę dopiero na widok Berniego, jednak zaraz potem jej dobry nastrój rozmył się, zastąpiony przez zdziwienia. - Znam - odpowiedziała zgodnie z prawdą, choć nie do końca rozumiała, jakie to miało znaczenie. Nie rozumiała też sensu wypowiedzi mężczyzny i tego, czego właściwie od niej oczekiwał - Przewodnika? - powtórzyła po nim mimowolnie, a ściągnięcie brwi podkreśliło jej konsternację. Być może miał na myśli prawnika, w końcu policja, jakieś przesłuchanie. W innych okolicznościach rozbawiłaby ją ta myśl - trafił pod beznadziejny adres, bo choć oczywiście potrafiła być nieustępliwa i znała podstawy prawa magicznego, tak manipulowanie słowem, jeszcze w dodatku w czyjejś obronie, zdawało się przekraczać możliwości McKinnon. - Nie rozumiem, Bernie. Uspokój się, złap oddech i powiedz jeszcze raz, o co chodzi. - Dostrzegała jego zdenerwowanie, rozumiała również, że musiał biec dłuższy czas, skoro był tak zziajany. Oczywiście pomogłaby mu w wielu kwestiach, a przynajmniej spróbowałaby, a jeśli nie to przecież nie była tu sama i na pewno wśród zgromadzonych był ktoś, kto mógłby ją w tym wesprzeć. Jednak najpierw musiała wiedzieć, co ma zrobić.
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 22.11.20 15:34 | Re: Event: scena południowa
Ekwipunek: różdżka, szósty zmysł 

Człowiek chcąc oderwać się od pracy pojechał na Sonorusa. I co? I znaleźli mnie i kazali stawić się Anthonyemu Hopkirkowi. Finnick Tremlett, zabójca którego szukała cała magiczna policja, widziany na festiwalu. Połowa uczestników była pod wpływem wszystkiego co możliwe, więc świadkowie byli z nich żadni. Wątpiłem, żebym mógł jakkolwiek im pomóc. W namiocie zobaczyłem, że już była Adara Fawley z kursu, Nathaniel Borgin którego kojarzyłem jedynie z korytarzy Hogwartu, a potem Ministerstwa. No i Marlene. Nie trzeba było być spostrzegawczym, żeby dostrzec, jak bardzo unikała mojego wzroku i w ogóle całej mojej osoby. Mało dni minęło od ostatniego spotkania, więc było to całkiem zrozumiałe. Drużyna doborowa, podpity auror, wywalona z kursu, na kursie i Borgin. 
Chciałem złapać tego Finnicka i miałem nadzieję, że nic się nie wydarzy. Jednak znalezienie kogokolwiek w takim tłumie graniczyło z cudem, a na dodatek nie mogliśmy  być nawet pewni, czy on nadal tam był. Ja już papierosów nie miałem, a porucznik tylko kusił, żeby się go zapytać o jednego. Oczywiście moje resztki honoru i godności człowieka nie pozwoliły mi na to, więc zdecydowałem udać profesjonalnego, na szczęście całkiem trzeźwego, aurora w cywilu. 
- Co w ogóle wiadomo? Ile osób go widziało? Był sam, czy z kimś? Nie wiem, może jest tu ktoś z jego byłego zespołu, kto mógłby rzucić Apare Vestigum. - Rzucałem pomysłami i pytaniami licząc na jakieś informacje. Wiadomo, że mieliśmy mało czasu. Jeśli wciąż był (o ile w ogóle był) to stanowił zagrożenie. Cholera wie, czy śmierć Caleba Mulcibera była zemstą, czy też przypływem agresji w szale maniaka. Ja nawet nie widziałem akt sprawy, więc naprawdę byłem w stanie założyć każdy scenariusz. Chyba żadne z nas nie znało Tremletta, więc apare odpadało, homenu revelium też nie bardzo, conajwyżej mogliśmy zmienić szczura w gwizdek i liczyć, że to coś pomoże. Może to ja roztaczałem negatywną atmosferę, ale skoro wyciągnęli taką ekipę z odmętów Sonorusa, to oznaczało, że sytuacja była słaba. Jeszcze na dodatek ktoś się hiperwentylował w trakcie rozmowy z Marlene. Spojrzałem na tę dwójkę, ale nie chciałem być wścibski, więc uznałem, że nie będę się im przysłuchiwał. 
- Czy Finnick Trełmlett był dobry z transmutacji? Bo jak tak, to jesteśmy w słabej sytuacji. - Może to moje doświadczenie, które kazało zakładać najgorsze i, że poszukiwany czarodziej będzie rzucał Avadę na każdego, powodowało że zakładałem jakoby ten wariat był geniuszem. Ale w rzeczywistości to był tylko jakiś muzyk-celebryta. Gdyby nas wszystkch przechytrzył to zostałoby mi chyba przynieść wymówienie do biura.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 24.11.20 0:44 | Re: Event: scena południowa
Bernie potrząsnął głową, jakby sama myśl o tym, że Marlene nie zrozumiała o co mu chodzi,
napawała go szczerym przerażeniem.
- P-p-policja chce p-p-przesłuchać Gryfy, a-a-ale potrzebują kogoś ze świa-świata muzyki,
by im p-p-pomógł
- czarodziej wskazał na stojącą nieco z oddali grupę z Ministerstwa, a
następnie przybliżył się do dziewczyny, tak aby nikt, poza nią, go nie usłyszał. - M-marls…
Słyszałaś co się s-stało, nie? S-słuchaj. G-gryfy wcale nie są takie ch-chętne do rozmowy.
T-tak naprawdę t-tylko jedno z nich j-jest pozytywnie n-nastawione do tych tutaj. R-reszta
wcale nie chce g-gadać. N-nie wiem d-dlaczego. Ch-chyba chodzi o jakieś a-anarchistyczne
przekonania. N-nie wszyscy s-są też przekonani, czy n-naprawdę widzieli
T-tremel...Terem… Tremleta. Z-zdążyli już p-pokłócić się między sobą. P-potłukli wszystkie
szklanki w namiocie. Nikt nie chce skan-skandalu. M-myślę, że jeśli podczas
p-przesłuchania będzie ktoś z p-poza, artystka, czy-czyli ty to… To może ich zachęcić do
mówienia. P-pomożesz? Proszę
- Bernie, cały czerwony na twarzy, spojrzał błagalnie na
Marlene w nadziei, że ta przychyli się do jego prośby. Sam był za bardzo zdenerwowany, by
pomóc stróż prawa.
Hopkirk spojrzał na Antoniusa, który jako jedyny pofatygował się, aby zadać mu jakieś
pytanie i skinął z uznaniem głową, nawet jeśli zadawanym przez niego pytaniom było bliżej
do randomowych myśli rzucanych bez ładu i składu.
- Kto go widział? Cały kurwa Sonorus go widział. Facet wyszedł pijany na scenę, podczas
koncertu Wrzeszczących Jędz i bredził coś o nadlatującym stadzie hipogryfów. Nikt tak
naprawdę go nie poznał poza wokalistą tych, jak im tam było, Rozbeczanych Gryfów.
Zaraz ich przesłuchacie. Czekamy tylko na jakiegoś asystenta, bo te snobistyczne lalusie
uznały, że będą rozmawiać z nami jedynie, przy innym artyście
- na te słowa porucznik
przewrócił oczami i krzyknął na cały głos - No i gdzie jest ten przewodnik!? Cały dzień
mamy tutaj czekać!?

Mężczyzna westchnął ciężko i ponownie zaciągnął się papierosem. Cała świetność tego
społeczeństwa przepadnie, kiedy tylko jego pokolenie odstąpi miejsca młodym. Był tego
pewien.
- Nic nam nie wiadomo, by ktoś taki tutaj był, a jeśli jest to nie zamierza się ujawnić. -
kolejne zdanie wypowiedziane przez Octavianusa wyrażnie rozdrażniło Hopkirka - [b[Och
doprawdy? Nie wiedziałem, że dla aurora zbieg ze zdolnościami w zakresie transmutacji jest
już niemałym problemem. Myślałem, że wasz oddział jakoś radzi sobie z takimi
przypadkami. Nigdy nie mów jesteśmy w słabej sytuacji chłopcze, bo nigdzie w życiu nie
zajdziesz.[/b]
Czarodziej znowu westchnął, wymamrotał coś pod nosem, a następnie wbił spojrzenie w
Adarę i Nathaniela, którzy do tej pory nie powiedzieli, ani słowa - A wy kurwa, co? Niech
zgadnę. Agent Niewidzialnego Oddziału uznał, że najlepiej będzie siedzieć cicho, to
może stanie się niewidzialny, a kursantka postanowiła zrobić to, co pewnie robi na
wszystkich zajęciach - poczekać, aż ktoś inny zrobi to za nią. Z takim podejściem prędzej
hipogryf zostanie Ministrem Magii, niż złapiecie kogokolwiek.

@Antonius Octavianus @Marlene McKinnon @Nathaniel Borgin @Adara Fawley
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 24.11.20 6:01 | Re: Event: scena południowa
EQ; różdżka, ogniste cukierki

Przyjechała na festiwal chcąc po prostu się wyłączyć; odsunąć od siebie duszny i tłoczny Londyn, który śmierdział setkami lat urbanizacji. Zapomnieć o trwających kursach i konieczności kucia na zbliżające się testy. No i wreszcie odsunąć od siebie zawrotną karierę w Dziurawym Kotle. To miał być czas na swoisty reset w towarzystwie przyjaciół, nieznajomych, alkoholu i innych używek. Niestety; kiedy nad festiwalem zawisło nazwisko Tremletta, nawet przez myśl jej nie przeszło, że Ministerstwo postanowi zebrać do tego zadania ekipę raczej pokraczną, złożoną z przypadkowych osobliwości i zdecydowanie do siebie nie pasującą. Nic więc dziwnego, że jedyne nad czym teraz bardziej się zastanawiała, to ćmiący ból głowy, który wcale nie pomagał. Musiała jednak przyznać, że jak na spory wachlarz możliwości, ktoś tam na górze najwyraźniej dobrze miał się z prawdopodobieństwem, bo nie sądziła, że zobaczy w tym gronie aż dwie znajome twarze. Co prawda po zauważenie Marlene przez dłuższą chwilę zastanawiała się, co ona właściwie miała wspólnego z Ministerstwem, ale nie można było powiedzieć, by jakoś szczególnie zaprzątało to jej myśli. Najwyraźniej stwierdzono, że dodanie osoby jej pokroju będzie korzystne. Dopiero widząc podchodzącego do niej mężczyznę, jakoś bardziej skoncentrowała na parze wzrok. Nie dane jej jednak było zbytnio nacieszyć się ich widokiem czy skrawkami rozmowy, bo Octavianus zadał swój zestaw pytań. Rudowłosa przysłuchiwała się zarówno jemu, jak i odpowiedzi porucznika, przynajmniej do momentu, kiedy ten zwrócił na nią nieco większą uwagę.
Skrzywiła się, słysząc jego słowa. Mimowolnie też spojrzała na Nathaniela, który też do tej pory się nie odezwał. Nie mogła powiedzieć, że podobał jej się ten ton, ale cóż... nie miała ochoty drzeć kotów z kimś, kto wyglądał jakby wcale nie chciał tutaj być.
- Nie większy sens ma przesłuchanie Wrzeszczących Jędz i ich ekipę? Skoro wlazł im na scenę, to na pewno zwrócił ich uwagę na tyle, że albo one albo ich ludzie mogli zapamiętać gdzie potem polazł. Albo chociaż jacyś techniczni, którzy powinni być za sceną? Ochrona? Nikt go z tej sceny nie ściągnął? - odezwała się wreszcie, patrząc na Hopkirka z wyraźną rezerwą i niechęcią. Była niemal w stu procentach pewna, że mężczyzna odpowie jej z podobną dozą sympatii co przed chwilą.
Marlene McKinnon
Marlene McKinnon
Neutralni
▲ 25.11.20 1:54 | Re: Event: scena południowa
Szczerze żałowała Berniego, najwyraźniej do cna wstrząśniętego wydarzeniami ostatnich godzin. Sprawa naprawdę musiała być poważna, w innym wypadku emocje aż tak dogłębnie nie znalazłyby swojego ujścia w jego fizjonomii, innej niż miała szansę znać dotychczas. Dała mu moment na zebranie myśli, a gdy zaczął wszystko tłumaczyć od nowa, skupiła się wyłącznie na nim, ignorując wymianę zdań, którą, jeśli dobrze jej się wydawało, rozpoczął Tony.
- Teraz mówisz do rzeczy - przerwała Berniemu dosłownie na chwilę, aby zaraz potem znów zamilknąć i wysłuchać historii o Gryfach. Odruchowo nachyliła się w jego stronę, aby lepiej słyszeć wszystko, co ma do powiedzenia. Oczyma wyobraźni widziała już scenerię, którą przed nią kreował, i niezadowolonych członków zespołu usadzonych za stołem, po drugiej stronie którego była magiczna policja.
- Oczywiście, damy radę - odparła szybko, starając się wlać w słowa jak najwięcej pewności i twardo przytrzymując jego spojrzenie. Nawet przyjacielsko poklepała go po ramieniu, aby dodać mu choć odrobinę otuchy. Sama w środku pozostawała jednak sceptyczna - sytuacja nie wyglądała najlepiej i świadomość tego faktu nieprzyjemnie uwierała jej myśli. Nie znała szczegółów sprawy, nie wiedziała, o co tak naprawdę chodziło z Gryfami. A co jeśli wiedzieli albo, gorzej, mieli coś na sumieniu i próbowali to ukryć? Dlaczego milczeli? Dlaczego chcieli zmieniać zeznania? Miała jedynie nadzieję, że wszystko to było wyłącznie nieporozumieniem i gwiazdorską butą i nie miało wiele wspólnego z Tremlettem.
Nie chciała dzielić się swoimi rozważaniami z Berniem, obawiając się, że mogłaby dołożyć mężczyźnie zmartwień. W zamian posłała mu pewny siebie uśmiech - mimo wszystko zamierzała zrobić, co tylko mogła, aby spełnić prośbę czarodzieja. Zresztą najwyraźniej nie tylko jego, bo Hopkirk również wykrzykiwał coś o poszukiwanym przewodniku. Tym razem spojrzała w jego stronę, wyraźnie zainteresowana faktem, że powiedział o niej artystka, co mile połechtało ego McKinnon. Osobiście uważała, że wiele brakowało jej do prawdziwej artystki, jednak nie zamierzała nikogo wyprowadzać z błędu.
- Jestem gotowa - odpowiedziała głośniej, próbując ściągnąć uwagę porucznika. - Jestem gotowa nawet od kilku minut - odparła spokojnie, bez niepotrzebnego zniecierpliwienia. Nie chciała z miejsca zaskarbić sobie nazbyt jawnej niechęci Hopkirka (osobiście podejrzewała, że był typem nieprzepadającym za wszystkimi wokół), dlatego nie powiedziała już nic więcej, oczekując na sygnał, że zmierzają na przesłuchanie. Najwyraźniej jednak nie było to takie proste, bo rozgorzała kolejna dyskusja, tym razem wywołana przez rudowłosą dziewczynę, która wciąż wydawała jej się znajoma. Nie potrafiła przyporządkować twarzy do imienia, choć była niemalże pewna, że widziały się w Hogwarcie.
Była skłonna przyznać jej rację w kwestii Wrzeszczących Jędz, to od nich powinni zacząć śledztwo. Jednak zatrzymała tę uwagę dla siebie, bo obiecała Berniemu, że pomoże z Gryfami, a skoro przesłuchanie zaraz miało się zacząć, nie było czasu do stracenia i sensu w poszukiwaniu innych świadków. - Wszystkie zespoły powinny zostać tak samo przesłuchane i wszystkie osoby mające dostęp do wejścia na scenę. - Finnick jakoś się tam dostał i jakoś z niej uciekł, siłą lub dobrym słowem. - Masz rację - ktoś mu pomógł lub przynajmniej widział, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości, a Gryfy nie chcą chwilowo złożyć wyjaśnień, więc są dobrym, pierwszym, poważnym tropem. - I pewnie potencjalnymi podejrzanymi, ale jak na razie wyłącznie z własnej winy. Nie powiedziała tego jednak na głos, mając szczerą nadzieję, że będą mogli ruszyć z przesłuchaniem.
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 26.11.20 16:00 | Re: Event: scena południowa
Sytuacja robiła się coraz bardziej nerwowa. Oczywiście, że Hopkins mając kompleks biura aurorskiego, musiał mi dopiec. Jeżeli on jest w stanie znaleźć wśród setek ludzi, jednego, możliwe że ze zmienionym wyglądem, czarodzieja. I to w krótkim okresie czasu, bez konfrontacji siłą, żeby nie uszkodzić cywili. To super, fajnie. Ale najwidoczniej sam by nie umiał tego zrobić, albo by nawet nie wpadł na pomysł, że ten Finnick Tremlett może być gdzieś hen w pizdu. Musieliśmy przesłuchać wszystkich, zobaczyć czy czegoś nie zostawił i upewnić się czy jest sam. Ewentualnie nasza wesoła kampania mogła chodzić po festiwalu i go nawoływać. Anóż by się zgodził.
- Trzeba przesłuchać wszystkich i to całkiem szybko i sprawnie. Jego stary zespół, jędze i tych którzy mieli pilnować, żeby do tego nie doszło. - Ten co się jąkał działał mi porządnie na nerwy. Co prawda to nie ja z nim rozmawiałem, ale kurwa ludzie, trochę szacunku dla czarodzieja pracy. Niektórzy starali się coś tu faktycznie zrobić i niekoniecznie mówię o sobie.
- Ważne, żeby ograniczyć ogólną panikę i zamieszanie, chociaż nie wiem czy da się już w tym momencie - Dodałem. Gdyby jeszcze się prorok codzienny pojawił to dopiero byłaby bajka. - Może się rozdzielimy? Jedni idą przesłuchać Gryfy, drudzy jędze i jeszcze do ochrony. Mógł w końcu kogoś przekupić, żeby go wpuścili. Choć skoro był w takim stanie to raczej jego akcje nie były, aż tak zaplanowane.  - Ciekawiło mnie dlaczego tamci nie chcieli zeznawać. Nikt by nie wziął z góry kilku grajków na głównych podejrzanych, ale skoro głąby wpadły w panikę i zaczęli błagać o pomoc nie największy autorytet, Marlene. To coś tam było na rzeczy. Może on się z nimi kontaktował, miałoby to sens. A w imię zasady "jebać konfidentów" nic nie powiedzieli, no i mają aferę. No, a gdyby im się trafił złośliwy ktoś na przesłuchaniu, to mogliby dostać za utrudnianie śledztwa. Oczywiście to wszystko to były hipotezy. Wydawało mi się, że to raczej były akcje pijanego wariata, niż coś tak zaplanowanego. Co nie zmieniało faktu, że oni musieli coś wiedzieć, albo czegoś się bać. Tak, Gryfy były tropem, ale wątpiłem żeby zrobili coś faktycznie złego. Gdyby byli zamieszani w morderstwo to by teraz jakiś Bernie nie płakał Marlene w ramię.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 27.11.20 2:32 | Re: Event: scena południowa
Bernie w przypływie radości rzucił się Marlene na szyję.
- R-ratujesz m-mi życie - powiedział do młodej czarownicy, a na jego twarzy widać było wyraźną ulgę. Teraz mógł na spokojnie zająć się innymi sprawami, które nie wymagały od niego współpracy z policją. Nie, że miał coś do policji. Po prostu wizja bycia przy przesłuchaniu Gryfów napawała go olbrzymim przerażeniem.
- J-jak coś to m-mnie wołają. B-będę na zewnątrz. M-magiczna Anastasia ma zaraz koncert i c-chyba stroi fochy. Wiszę ci d-drinka! - powiedział na odchodne i zszedł ze sceny.

- No wreszcie - mruknął Hopkirk na widok zbliżającej się do nich McKinnon - Ile można było czekać?
Następnie zmierzył wzrokiem cała tę gromadkę. Coś czuł, że ciężko z nimi będzie. Miał tylko nadzieję, że się mylił i przemawiał przez niego jego wrodzony pesymizm. Pokiwał głowa na słowa wszystkich zebranych. Może jednak nie byli tacy niemyślący, za jakich ich miał jeszcze chwilę temu.
- Zaczniemy od przesłuchania Gryfów i technicznego z ochroniarzem. Do Jęczących Wiedźm ciężej się dostać, a i tak twierdzą, że go nie rozpoznały. Może potem wciągniemy z nich coś więcej, ale macie rację. Zachowanie Gryfów jest podejrzane. Jeden mówi tak, druga tak, a poza tym to żądają cywila, by "nadzorował" przesłuchanie. Albo to rozpieszczeni lalusie, albo rzeczywiście mają coś na sumieniu. Starego zespołu Tremlett niestety tutaj nie ma, jak już zresztą mówiłem. Nie mamy czasu do stracenia. Musimy się rozdzielić. Octavianus... Ty pójdziesz z panią McKinnon, bo tak się nazywasz, prawda, do Gryfów i wypytacie się ich o szczegóły. Pamiętajcie, że jedno z was jest aurorem i może wyciągnąć konsekwencje z ich postawy. Fawley, Borgin idziecie ze mną przepytać technicznych i ochroniarzy. Liczę, że wszystko pójdzie gładko i nie będzie żadnych komplikacji. Do roboty! Nie mamy przecież całego dnia.
Po tych słowach Hopkirk zszedł ze sceny, by podejść do miejsca, gdzie stało dwóch, rosłych czarodziejów. Mężczyzna przy tym w ogóle nie upewnił się, czy pozostała dwójka ruszyła za nim. Nie minęło kilka chwil, a do Antoniusa i Marlene podeszły trzy ubrane na czarno osoby. Dwie czarownice o czerwono-złotych włosach i jeden, ogolony na łyso czarodziej - Rozwydrzone Gryfy w pełnej odsłonie.
- Które z was nie jest psidawką? - rzuciła kobieta stojąca najdalej od nich, na co mężczyzna rzucił jej karcące spojrzenie.


@Antonius Octavianus, @Adara Fawley, @Marlene McKinnon
Wszyscy rozeszliście się do przydzielonych wam zadań. Dla ułatwienia dalej piszcie wszyscy tutaj
@Nathaniel Borgin - w związku z nieusprawiedliwioną obecnością, kiedy ruszyłeś za Hopkirkiem na chwilę straciłeś go z oczu i zgubiłeś się w tłumie.
Marlene McKinnon
Marlene McKinnon
Neutralni
▲ 28.11.20 0:15 | Re: Event: scena południowa
Różnica doświadczeń sprawiała, że każdy z nich miał inną wizję dotyczącą przebiegu kolejnych wydarzeń. Mimo to w jakiś sposób każda wydawała się dobra i być może w innych okolicznościach sama Marlene poparłaby cudzą opcję, poszukując szansy na znalezienie Tremletta w przesłuchaniach innych zespołów. Jednak w momencie, gdy pojawiło się zagrożenie, że nie uda się przy tym pomóc Berniemu, była gotowa odpuścić dotychczasowe ambicje i skupić się wyłącznie na Wrzeszczących Gryfach.
Dlatego toczona między nimi wymiana zdań wzbudziła w niej lekki niepokój; po słowach Antoniusa zamierzała ponownie bronić swoich racji, jednak pierwszy odezwał się Hopkirk, sprawiedliwie zamykając dyskusję. Szczęśliwie ostatnie zdanie wciąż należało do niego i gdy pozostał przy przesłuchaniu kłopotliwego zespołu, odetchnęła z ulgą, lecz jedynie na chwilę, do momentu, gdy dotarło do niej, z kim będzie współpracować. Nie powiedziała jednak ani słowa na ten temat, przeczuwając, że i tak niewiele by to zmieniło - najważniejsze, że została oddelegowana do zadania, na którym najbardziej jej zależało i zamierzała wykonać je, ograniczając interakcje z Tonym do niezbędnego minimum.
Przecież musiał istnieć choćby cień szansy, że uda im się przejść przez to bezboleśnie i właśnie na tym zamierzała się skupić.
Zanim porucznik odszedł, zdążyła usłyszeć jeszcze nazwisko rudowłosej kursantki i w tym momencie przypomniała sobie, gdzie miały okazję się spotkać. Obiecała sobie, że jak tylko zakończy się cały ten chaos, spróbuje z nią porozmawiać.
Tymczasem lada moment miała czekać ją zupełnie inna rozmowa, najprawdopodobniej dość odległa od koleżeńskich uprzejmości. Widok Rozwydrzonych Gryfów oraz ich pierwsze słowa poniekąd były ten gwarantem - od razu zrozumiała, co miał na myśli Bernie, mówiąc o ich anarchistycznych przekonaniach. Przeczuwała, że będzie jej winien coś więcej niż tylko drinka.
Powstrzymała uśmiech, który próbował wcisnąć się na usta, odchrząknęła i odezwała się szybko. - On jest - wyjaśniła, lekko kiwając głową w stronę Antoniusa. - Ja nie. - Zaplotła ramiona na klatce piersiowej, podkreślając, że odcina się od wszystkiego, co związane z psidawką, przy okazji próbując zyskać aprobatę zespołu. - Jestem artystką - dodała, choć obawiała się, że to wciąż może być za mało, aby Gryfy w pełni swobodnie opowiedziały, co wydarzyło się podczas Sonorusa.
Choć miała cichą nadzieję, że się myli i może wszystko pójdzie o wiele łatwiej niż mogłaby podejrzewać.
- Potrzebujemy jeszcze dosłownie minutę na osobności - powiedziała do Antoniusa, po raz pierwszy tego dnia, patrząc wprost na niego. Nie zamierzała go prosić, ale wierzyła (oby nie naiwnie), że ma dość oleju w głowie, aby nie robić problemów - w końcu chodziło o coś więcej niż ich prywatne utarczki.
Na wszelki wypadek sama również zwiększyła dystans między nimi, odwróciła się do niego tyłem i nieco ściszyła głos, żeby w końcu odezwać się tylko do członków zespołu. - Przysłał mnie tu Bernie - zaczęła, łudząc się, że ta informacja choć trochę ułatwi sprawę. Liczyła, że skoro on tak wiele wiedział o ich kłopotach, relacje łączące go z Rozwydrzonymi Gryfami były przynajmniej poprawne i powołanie się na niego wywrze dobre wrażenie i upewni, że jest po ich stronie. - Postaram się pomóc, jak tylko mogę, ale musimy współpracować. Czy jest coś, co chcemy uzgodnić przed przesłuchaniem? - zapytała ze szczerą nadzieją, że jednak coś się znajdzie, bo niewątpliwie ułatwiłoby jej to pracę. Nie chciała przy okazji pytać, czy mają coś konkretnego do powiedzenia, obawiając się, że zarzuciliby jej, że o coś ich oskarża. Neutralność również mogłaby zostać odebrana jako afront - nic więc nie było pewne, lecz sądziła, że przy anarchistycznych oglądać najlepiej było nie stawać przeciw, a spróbować przyłączyć się.
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 29.11.20 22:54 | Re: Event: scena południowa
Zajebiście po prostu. Nie dość, że na sto procent nadal nie byłem całkowicie trzeźwy, to jeszcze zostałem przydzielony do pracy z Marlene. Przesłuchiwanie muzyków wydało się dla mnie gorsze od "współpracy" z psychopatami. Przy obu trzeba było zachować spokój i odpowiednią dawkę ostrożności, ale ci pierwsi najprawdopodobniej byli bandą edgy ćpunów. Może i ja sam nie byłem urzędnikiem z obrazka, ale jak już zauważyłem tę barwną trójkę, to wiedziałem że się nie myliłem. Skinhead i dwie kolorowe, bajka. Ja w swoich różowych butach, wyglądałem przy nich niczym ofiara, a nie jebany auror. Oczywiście nie dałem po sobie poznać zrezygnowania, ani żadnej innej emocji. Jak na moje to ten wokalista tych Gryfów mógł być po takich cudach, że samego Merlina by pomylił z tym Finnickiem. No ale wiadomo, podważanie jakości jednego z nielicznych świadków, było nienajlepszym pomysłem. 
Gdy wyskoczyli z tą psidawką, to ja nie wiedziałem co kurwa odpowiedzieć. Najpierw musiałem pomyśleć o co w ogóle chodzi, jakiś słownik grypsujących by mi się przydał. Jednak odpowiedź Marlene mnie naprowadziła. 
- Antonius Octavianus, biuro aurorskie - Przedstawiłem się. Mieli prawo wiedzieć kto ich przesłuchuje, a i znając imię i nazwisko drugiej osoby, tworzy się minimalnie większe zaufanie. Również dlatego miałem dłonie na widoku. Takie drobne rzeczy, ale starałem się, żeby na samym początku nie powiedzieli, że pierdolą i nie zeznają. No ale zaraz się okazało, że to było niepotrzebne, bo Panna "To twoja wina, że nie jestem materiałem na aurora", próbowała się mnie pozbyć. Na jej szczęście, rozumiałem co chciała tym uzyskać. - Daj znać, jak będziecie gotowi. -  Powiedziałem, a następnie oddaliłem się od nich. Nie miałem wyboru, działanie przeciwko im byłoby bezsensowne. Przecież i tak mną gardzili. Co prawda niekoniecznie słyszałem co mówili, ale wszystko widziałem. Z jednej strony niecierpliwiłem się, żeby wrócić do McKinnon i Gryfów, z drugiej i tak wątpiłem, żeby mieli jakieś ważniejsze zeznania. Nie ufałem Marlene, nie po popisie jej dorosłości i równowagi w Kełpiej Tawernie. Jednak byłem pewien, że chciała dla sprawy dobrze. Nawet z nienawiści, którą mnie ewidentnie darzyła, nie utrudniłaby śledztwa.  Niesamowicie liczyłem, że ich anarchistycznie popędy trochę ugasłly skoro dowiedzieli się, że nawet aurorzy zajmują się tą sprawą. Cały czas na nich patrzyłem i oceniałem czyny, mimike, a nawet ruch ust. W razie wystąpienia niechcianej dynamiki akcji, byłem gotowy ich wszystkich jebnąć drętwotą.  A co tam! Od razu Avadą, choć to pewnie by się skończyło moim zgonem na miejscu. Z każdą mijającą sekundą stresowałem się coraz bardziej, byłem pomiędzy nerwowym powrotem do nich, a wytrzaśnięciem skądś garnka i młotka. Napierdalałbym nim w blachę i nawoływał Tremletta.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 30.11.20 16:50 | Re: Event: scena południowa
Młodzi, niepokorni i zbuntowani - idealny opis Rozwydrzonych Gryfów. Mierzyli dwójkę czarodziejów podejrzliwymi spojrzeniami, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Czy buta wygra ze zdrowym rozsądkiem? Informacja o zaangażowaniu w sprawę Biura Aurorów ni jak nie wpłynęła na zachowanie muzyków, którzy najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Stawiając opór dla samego oporu, łypnęli - jak zaprogramowani - w stronę Antoniusa. Okazało się, że odesłanie aurora mogło zadziałać na korzyść McKinnon, jak i całego przesłuchania. Jednakże kilka słów i mała gałązka oliwna nie mogły udobruchać i złamać anarchistycznego ducha zespołu. Przemawiać w imieniu wszystkich miał wokalista zespołu. - Dobra, odpowiadać będę ja - tu w sumie nie do końca było wiadomo, czy było to przypomnienie rzucone w stronę Marlene czy raczej dziewczyn o płomiennych włosach, które jedynie popatrzyły po sobie. - Ale nigdzie się nie ruszamy, niech ten gumochłon nie myśli, że będzie nas ciągał po Ministerstwie - mruknął z łaską. No bo w tej sytuacji czuł niezdrową satysfakcję w końcu siłą nie mogli wyciągnąć żadnych informacji. - I nie ma rozdzielania - dodał jeszcze naprędce.
Patrząc na trójkę z dystansu, Antonius mógł spostrzec napięcia w grupie. Jedna z bliźniaczowyglądających czarownic łypała niezadowolona na lidera zespołu. Druga zaś była nieco nieobecna. Jakby nawet znudzona i niezainteresowana całym ambarasem. Nie umiała skupić się swojego wzroku na Marlene czy nawet na nim. Patrzyła wszędzie i nigdzie.

W tym momencie @Antonius Octavianus @Marlene McKinnon rzucacie kostką na k10. Od wyniku będzie zależało nastawienie zespołu i chęć współpracy podczas przesłuchania. Możecie wybrać, które z was rzuca kostką. Do wyniku doliczany będzie bonus od 1-5 punktów w zależności od poziomu statystki "charyzma".
Marlene McKinnon
Marlene McKinnon
Neutralni
▲ 01.12.20 19:51 | Re: Event: scena południowa
Marlene nie potrafiła wyczuć, czy powzięte przez nią decyzje w jakikolwiek sposób wpłynęły na nastawienie członków zespołu. Nie dostrzegała zbyt wiele w młodych, beznamiętnych twarzach, również hardość ich spojrzeń nie zelżała ani odrobinę, dalej zamykając się w ramach szeroko rozumianej niechęci. Pocieszała się jedynie myślą, że pierwsza wymiana zdań zakończyła się wyłącznie względną ciszą, co z pewnością było zasługą nie tylko jej, ale również wyjątkowo ustępliwej postawy Antoniusa. Nie podejrzewała go o choćby okruchy zaufania, którymi mógłby darzyć jej osobę, co znaczyło, że i on odczuwał ciężar tej sytuacji.
Milcząco skinęła głową, gdy odezwał się wokalista, choć uwadze McKinnon nie umknęło również spojrzenie rzucone pozostałej dwójce. Dzięki wprowadzeniu Berniego zgadywała, że to właśnie tutaj mógł powstać rozłam w zeznaniach zespołu. Czekała czy którakolwiek z kobiet o kolorowych włosach zdecyduje się odezwać, jednak zamiast tego wokalista rzucał kolejne żądania, na które Marlene ponownie zgadzała się, choć nieco mniej chętnie, gdy padła uwaga o nierozdzielaniu trójki. Chwilowo jednak nie miała większego wyboru; zresztą nie ona była tu przedstawicielem prawa, mogła jedynie próbować wpływać na decyzje Octavianusa, choć biorąc pod uwagę wydarzenia sprzed dwóch dni, nie musiał być jej szczególnie przychylny.
- Jeśli to już wszystko, zaczynajmy - powiedziała jedynie, ostatni raz spoglądając wyczekująco na wszystkich członków zespołu. Niewiele wniosła próba przeciągnięcia Gryfów na swoją stronę - niewiele ponad kilka roszczeń oraz uważnych spojrzeń, zatem nie było sensu przeciągać tego w nieskończoność. Merlin jeden jej świadkiem, że próbowała przejść przez to względnie bezboleśnie oraz szybko.
W końcu odwróciła się do Antoniusa i odezwała głośniej: - Gotowi.
Odsunęła się, ustępując mu miejsca, ale i tak zatrzymała się przy Gryfach. Jej obecność miała wszak umożliwić członkom zespołu mówienie, jednak jak do tej pory nie zmieniła wiele - choć kto wie, może wokalista zespołu zamierzał jeszcze ich zaskoczyć?


Ostatnio zmieniony przez Marlene McKinnon dnia 05.12.20 15:08, w całości zmieniany 1 raz
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 01.12.20 19:51 | Re: Event: scena południowa
The member 'Marlene McKinnon' has done the following action : Kości


'k10' : 7
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 03.12.20 23:48 | Re: Event: scena południowa
Choć nie słyszałem co mówili, to i tak widziałem jakie nastroje panowały wśród naszej barwnej trójki. Jedna zabijała tego lidera wzrokiem, druga jakby naćpana machała oczami po całym horyzoncie. Wiadomo, tfu narkotyki. W końcu Marlene, AKA zagrożenie bezpośrednie dla mojego życia i zdrowia, powiedziała że są gotowi. Coś nie wydawało mi się, żeby ich przesłuchanie było owocne. Raczej zwiędłe. Stanąłem koło nich i postarałem się wyglądać, jak najbardziej poważnie. Co prawda bliżej mi było do przydługiego makaronu, który udaje że ma autorytet. Ale zależało mi, żeby było inaczej.
- To ty rozpoznałeś Tremletta, więc od ciebie zaczne pytania, dobra? - Spytałem się bardziej retorycznie. Szybko uporządkowałem w głowie całą wiedzę, jaką miałem i zacząłem "przesłuchanie". - Skoro byłeś w stanie potwierdzić, że to on, to co jeszcze zauważyłeś? Jakieś znaki szczególne? Wszystko może być ważne, więc nawet butelka w kieszeni jest warta wspomnienia. - Chciałem go najbardziej zachęcić do jakiegokolwiek wyznania. Spojrzałem również na resztę Gryfów. - Drugie pytanie, co Ciebie łączy z Finnickiem Tremlettem? Znaliście się wcześniej, czy tylko służbowo? I dlaczego baliście się zeznawać? Wiesz, że jak teraz coś zataisz to możesz zostać oskarżony o utrudnianie śledztwa? To samo twoje koleżanki, więc jeśli cokolwiek wiesz, czy związanego z dzisiejszym incydentem, czy też z morderstwem Caleba Mulcibera, to dziś jest dobry czas się podzielić. Pamiętajcie - zwróciłem się do trójki muzyków - każda informacja może być ważna. - Mówiłem jak najspokojniej. Nie zamierzałem ich szantażować, ale oni zupełnie nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Spojrzałem na Marlene licząc, że to mi jakkolwiek pomoże. Niestety nie przyniosła ukojenia, a ja wciąż byłem całkowicie zestresowany.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 04.12.20 5:56 | Re: Event: scena południowa
Hopkirk wydawał się wystarczająco zadowolony wydukanymi przez nią oczywistościami, które zaraz też powtórzył Antonius, że postanowił przejść do rozdysponowania zadań. Ona sama nie powiedziała nic więcej, wodząc wzrokiem za wymienianymi przez niego nazwiskami, jednocześnie starając się podchwycić jak najwięcej z jego paplaniny. Kiedy wreszcie wywołał ją i Borgina, oderwała plecy od jakiejś ścianki, o którą do tej pory się wspierała, a kiedy ten ostatecznie zakończył swój wywód, ruszyła za nim posłusznie. Zeszła ze sceny w ślad za nim, w końcu podchodząc do dwóch mężczyzn, którzy najwyraźniej mieli być wspomnianymi technicznymi lub ochroniarzami.
Pierwsze co zrobiła, to zmierzyła ich uważnym spojrzeniem, chcąc tym samym wyłapać jak najwięcej detali z ich wyglądu. Zaraz po tym mimowolnie spojrzała na stojącego obok porucznika, po tym chcąc jakby kontrolnie sprawdzić, gdzie stanął Borgin, ale zdała sobie sprawę, że ten w sumie przepadł gdzieś w tłumie, albo w ogóle za nimi nie poszedł. W końcu ponownie spojrzała na wspomnianych mężczyzn, posyłając im też grzeczny uśmiech.
- Dzień dobry - rzuciła jakby nigdy nic, za stosowne uznając rozpoczęcie tej całej współpracy w sposób no... grzeczny. Jeśli Hopkirk zamierzał z równym zapałem częstować sarkazmem także ewentualnych świadków, to jej powinna chyba przypaść rola bardziej przystępnej osoby, prawda? - Nazywam się Adara Fawley - przedstawiła się więc, na dobry początek. Nie chciała za bardzo wchodzić porucznikowi w kompetencje, w końcu to on był starszy stażem i wiekiem, więc teoretycznie bardziej wiedział, jak ta rozmowa powinna przebiegać. Jeśli jednak ten nie kwapił się zbytnio do rozpoczęcia wymiany zdań, sama się za to zabrała.
- Razem z porucznikiem Hopkirkiem, chcielibyśmy zadać panom parę pytań na temat incydentu, który miał miejsce podczas koncertu Wrzeszczących Jędz. Chodzi mianowicie o mężczyznę, który wszedł wtedy na scenę. Pamiętają go panowie?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 04.12.20 21:26 | Re: Event: scena południowa
Wokalista i bardziej skoncentrowana dziewczyna popatrzyli na siebie, a następnie jednocześnie skinęli głową. Antonius i Marlene mogli dostrzeć, że ich postawy bardziej rozluźniły się, jakby jednak postanowili załatwić tę sprawę w bardziej ugodowy sposób. Trzecią czlonkinę zespołu zdecydowanie bardziej zajmowało bawieniem się cekinami na jej czarnej bluzce.
- No dobra - westchnął czarodziej i wbił spojrzenie w Octavianusa. Rozpieszczony bachor z nazwiskiem z uprzywilejowaną pracą - pomyślał, lecz nie wypowiedział swojej uwagi na głos. W końcu postanowił, że będzie współpracować.
- Nie. Nie zobaczyłem nic więcej. Skupiłem się na tym, że cholerny Finnicki Tremlett we własnej osobie wlazł na scenę podczas koncertu Jęczących Wiedźm. Kto by zwracał uwage na coś innego? Nawet Wiedźmy przestały mnie obchodzić.
- Zakładając, że to był w ogóle on, a nie jakiś jego naśladowca - wtrąciła dziewczyna[/b]
Czarodziej przewrócił oczami.
- Dalia wierzy, że to mógł być ktokolwiek. Ale ja wiem swoje. W końcu w tłumie też pojawiły się głosy, że to on, nie? I nie. Nie znałem go. Byłem fanem kiedyś, ale no... Potem wyszła ta sprawa z morderstwem, potem zniknął i no. Pojawił się teraz!
- Ale wiecie co? - odezwała się rozkojarzona przez ten cały czas dziewczyna, chichocząc pod nosem - Był mocno nawalony. Śmieszne nie? i gadał o hippogryfach. Czyli o nas. Bo my jesteśmy te no... hiper gryfy nie? - spojrzała po reszcie zepsołu, jakby czekała na aprobatę, ale kiedy jej nie dostała szybko zpoważniała - Zaraz... Czy to są psy? Chce powiedzieć, że bardzo szanuję wasz zawód

Dwóch mężczyzn, techniczny i ochroniarz, w milczeniu czekali, aż Hopkirk i Adara do nich podejdą. Po przedstawieniu się od razu skinęli głową. Wyższy z nich od razu się odezwał.
- Oczywiście. Trudno byłoby go zapomnieć. Stoje sobie normalnie przy scenie, pilnuję jej, a tu nagle ten na mnie napiera, nie? No to ja, że ej no teraz chroniony, nie? I że ma spadać, bo teraz Wiedźmy mają koncert, nie? To ten do mnie nawalony, że się pali, nie? No to ja jako dobry ochroniarz pytam gdzie, nie? To ten, że tam. W sensie nie tu gdzie teraz pokazuję. Tam z perspektywy mnie kilka godzin wcześniej. No to ja się odwracam, nie? I ten w tym momencie biegnie na scene. I to zasuwa tak, jakby się palił, nie? Ja nie wiem jakie Szaman sprzedaje świństwo tym ludziom, ale musi być mocne, że tak bredzą i pędzą. No i wbił na scene. I to chyba tyle, nie Tommy? - te ostatnie słowa skierował do stojącego obok technicznego, na co ten jedynie skinął w milczeniu głową.
@Antonius Octavianus @Marlene McKinnon @Adara Fawley
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 08.12.20 21:17 | Re: Event: scena południowa
Przesłuchiwanie ich nic mi nie dało, a jedynie traciliśmy czas. Finnick był upity, że to był on, bo reszta też mówiła, że to on. No, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikało. Teoretycznie mógl być to eliksir wielosokowy, ale to nie miałoby sensu. Preparowanie tego zajęło by miesiąc i ktoś musiał by mieć jego włos, czyli najprawdopodobniej mieć z nim kontakt. No ogólnie wstępnie wykluczyłem te opcję w mojej głowie. Jeśli to nie miałby być on, to albo animag, albo ktoś z metamorfamuletem. Niemniej, ta opcja mi się nie podobała, bo po co i to by jeszcze bardziej skomplikowało całą sytuację. 
Za to miałem rację z tą dziewczyną. Była w stanie, w którym ja miałem być, ale skończyłem na służbie. Spojrzałem na nią z lekkim politowaniem. Co ja miałem zrobić? Zgarnąć ją? Ja nawet nie muszę, bo ścigam użytkowników czarnej magii, nie narkotyków.
- Z tego co słyszałem to mówił o hipogryfach. Tych latających.  - Odparłem z lekka zrezygnowany. No musiał być najebany, żeby krzyczeć o hipogryfach. No, bo czemu miałby o rozwydrzonych gryfach, skoro się nie znali. Przynajmniej według tego wokalisty. - Jeżeli nie macie innych wiadomości, to nie mam więcej pytań.  - No i chuj, nic z tego nie wyszło, pomyślałem. - Może lepiej żeby koleżanka odpoczęła - skinąłem głową w kierunku tej naćpanej - to nie moja sprawa, ale obawiam się, że przy ewentualnym przeszukaniu nastąpiłyby komplikacje. - Patrzcie jaki ze mnie dobry samarytanin , nawet radę dałem. Pewnie gdyby nadal szli w stronę "psidawek" to bym może i coś z tym zrobił. Spojrzałem na Marlene, zdawało się że mieliśmy wrócić do Hopkinsa. Niby nie taki straszny, ale czułem, że w obliczu nieowocnego przesłuchania, byłby komisarz skłonny nas zdekapitować.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 09.12.20 17:17 | Re: Event: scena południowa
Przysłuchiwała się paplaniu mężczyzny z miłym uśmiechem przyklejonym do twarzy, od niechcenia licząc ile razy użył słowa nie, by zakończyć sklecane przez siebie zdania. Zaczęła już przy drugim, szybko wyczuwając nosem precedens i nie pomyliła się. Doszła do chyba siedmiu, zanim do tablicy został wywołany Tommy, który stał obok. Spojrzała więc na niego, przestając się jakkolwiek przejmować towarzyszącym jej Hopkirkiem.
- Czy jest pan w stanie przypomnieć sobie coś ponad to, o czym wspomniał pana poprzednik? A może pamięta pan jakieś różniące się detale? - zapytała, bardzo licząc na to, że przynajmniej ten nie będzie próbował finiszować każdego wypowiedzianego przez siebie zdania w ten sam sposób. Poczekała też, aż mężczyzna ewentualnie podzieli się swoimi przemyśleniami na wywołane przez nią wątki. Kiedy skończył, ponownie podjęła się zadania zadawania pytań.
- Są panowie w stanie dokładnie opisać tamtego mężczyznę? Może jakieś cechy charakterystyczne? Co mówił ze sceny? - nawet jeśli był to poszukiwany, o czym twierdził jeden z Gryfów, to wyjątkowo dziwne, że tylko on go rozpoznał. Niby wątpiła, że muzycy znali się na tyle, że byli w stanie rozpoznać się w nawet najciemniejszym zaułku Nokturnu, jednak nie wykluczała takiej możliwości. Z drugiej strony, skoro Tremletta nie rozpoznał nikt inny, to możliwe że był pod wpływem czegoś, co zmieniało jego wygląd. Jeśli mieliby opis, mogli trzymać kciuki za to, że był na tyle nawalony, że przez parę następnych godzin nie pomyśli o tym, żeby przedłużyć tego działanie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 09.12.20 17:59 | Re: Event: scena południowa
Wokalista gryfów nieco się nastroszył bo ostatecznie to poszli na współpracę z tym przebrzydłym psidwakiem, a on tu jeszcze się czepiał jego koleżanki. Dlatego posłał mu nieprzychylne spojrzenie; w sumie nie powiedział nic jedynie dlatego, że obiecał McKinnon, że będą współpracować. Też nie miał zamiaru się wychylać i jeżeli nie było więcej pytań to on wolał wrócić do zabawy, jaką przecież był festiwal. Mruknął jedynie coś pod nosem. - Możemy już iść? - już nieco głośniej zwrócił się do Antoniusa. W tym samym momencie, w którym lider zespołu chciał zostawić aurora razem z Marleną, gryfka o rozkojarzonym spojrzeniu, Grace wyjęła swoją różdżkę i niespodziewanie rzuciła zaklęcie na Antoniusa. - Obscuro! - i zaśmiała się wesoło. - UWAŻAJCIE, HIPER GRYFY NADLATUJĄ!!!! - wrzasnęła, nagle się ożywiła. Czy to chwilowy zryw? A może miała stanowić zagrożenie dla wszystkich w namiocie?

Hopkirk łypnął na Adarę, to, że zadawała trafne pytania jednocześnie napawało go optymizmem, a z drugiej strony podjudzało - nienawidził aurorskiego robactwa. Zapisywał jednak co ważniejsze strzępki informacji, wyrzucane przez czarodzieja.
Tymczasem wywołany do tablicy techniczny spojrzał na nią z szeroko otworzonymi oczami, piekielnie wystraszony. - Pani kochana, ja przez tego pajaca musiałem cały sprzęt nastawiać na nowo, Wiedźmy wkurzone, koszmar. Dyshonor, dyshonor dla całej społeczności - wzburzenie musiało widocznie znaleźć swój upust, bo mężczyzna aż się zaczerwienił. - Wybaczy mi pani, ale to był po prostu jakiś szaleniec. Czy ja wiem czy coś szczególnego, na moje oko to się niczym od tych wszystkich hipisów nie różnił. Ja to nie mam pamięci to twarzy, ale jak na moje ucho, to mógł być ten cały Tremlet - wydukał techniczny Mark, uważając, że jego wypowiedź była niemalże kluczowa dla prowadzonego śledztwa. Kolejne pytania znowu wywołały ochroniarza, a przynajmniej ten czuł się w obowiązku do przemówienia. - No jak już wlazł na tę scenę, nie, to zaczął jakieś farmazony o tych tam gryfach wykrzykiwać...
- Wydaje mi się - wciął się techniczny - że mówił o hipogryfach, lecących skądś tam . -znowu wypiął dumnie pierś.
W między czasie, Adara także nie miała wiele szczęścia. W trakcie, gdy ona i Hopkirk przesłuchiwali dwóch pracowników obsługi, którzy mieli wątpliwą przyjemność bycia świadkami całego zdarzenia, obok nich nadal kręcili się ludzie. Pozornie nikt nie zwracał na siebie uwagi. Jednakże jeden z czarodziejów, być może należący do obsługi, przechodząc obok niespodziewanie dmuchnął tajemniczym proszkiem w stronę Adary.

@Antonius Octavianus rzucasz zaklęcie ochronne zgodnie z mechaniką rozpisaną na forum.
@Adara Fawley rzucasz kością k6 na powodzenie akcji, do rzutu przysługuje ci jeden punkt bonusowy wynikający z umiejętności sprawność fizyczna, Mistrz Gry określi skutki i powodzenie uniku w następnym poście.

Czas na posta; 48h (11.12)
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 09.12.20 18:16 | Re: Event: scena południowa
Przygryzła lekko dolną wargę, wyraźnie zatrzymując się myślami nad jedną rzeczą, która padła. Techniczny wyraźnie zaznaczył, że według niego facet na scenie brzmiał jak Tremlet. Przynajmniej sugerował to dobór słów, który skłaniał do myślenia, że nieważne jak teraz wyglądał poszukiwany, jego głos najprawdopodobniej w ogóle się nie zmienił, co mogło bardzo ułatwić im poszukiwania. Dobra, może nie bardzo, ale na pewno było już jakąś wskazówką, która działała na ich korzyść, a nie przeciwko.
- Dziękuję, to może być bardzo pomocne - rzuciła, czując się w obowiązku pochwalić przesłuchiwanego. Zarówno techniczny, jak i ochroniarz, wyglądali na osoby wystarczająco mało ogarnięte by być łasym na tego typu bezsensowne pochwały. Nie znaczyło to jednak, że w jej głosie pobrzmiewała jakakolwiek drwina, o nie. Jej głos był przyjemny, a ton szczery. Mimowolnie spojrzała na Hopkirka, jakby szukając w nim jakiegoś potwierdzenia, że była to dobra poszlaka, chociaż tak na prawdę wcale nie potrzebowała jego aprobaty. Tym bardziej, że druga sprawa zaczęła uciążliwie krążyć jej po głowie. Miała wrażenie, że już wcześniej ktoś przy południowej scenie wspominał o nadlatujących gryfach, przed którymi przestrzegał Tremlet. Próbowała więc sobie przypomnieć, czy wcześniej podczas festiwalu gdzieś nie wpadły jej do ucha poprzednie słowa.
- O, to też na pewno nam się przyda - znowu uciekła się do tej samej sztuczki, widząc jego dumnie wypiętą pierś. Może to sprawi, że spróbują nieco bardziej nagimnastykować się psychicznie i wyłuskać z siebie nieco więcej? - A może widzieli panowie gdzie poszedł po całym zajściu? - dodała jeszcze, bardziej ciągnąc ich za języki. Pewnie też próbowałaby robić to dalej, jednak zauważyła ruch - niby niepozorny, ale przede wszystkim niespodziewany i zmuszający do reakcji. Próbowała więc uniknąć chmury pyłu, który został dmuchnięty jej w twarz.
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 09.12.20 18:16 | Re: Event: scena południowa
The member 'Adara Fawley' has done the following action : Kości


'k6' : 1
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 11.12.20 0:13 | Re: Event: scena południowa
Już myślałem, że wszystko się będzie układać. Miałem iść do Hopkinsa i dalej pewnie przesłuchiwać następne zespoły. A może by mnie puścili i bym wrócił do domu. Pomyślałem, że bym napisał sowę do Vivienne. Gdyby mnie poniosło to może bym ją zaprosił na wino i kanapki z pomidorem. Naprawdę rozmarzyłem się, a tu nagle głos naćpanej mnie w porę obudził. Odruchowo wyjąłem różdzkę i rzuciłem zaklęcie obronne.
- Protego! - Ze względu na bezpieczeństwo, moje i innych, również krzyknąłem - Expelliarmus! - Rzuciłem to zaklęcie z intencją, żeby jej różdżka trafiła do mnie. Nie zakładałem, żeby muzyczka, artystka tych jebanych hiper gryfów, znała magię bezróżdzkową, więc sądziłem że będziemy bezpieczni.


Ostatnio zmieniony przez Antonius Octavianus dnia 11.12.20 15:45, w całości zmieniany 1 raz
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 11.12.20 0:13 | Re: Event: scena południowa
The member 'Antonius Octavianus' has done the following action : Kości


'k10' : 5, 3
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 13.12.20 12:01 | Re: Event: scena południowa
Niestety, mimo prób Adara zbyt późno podjęła reakcje i po chwili pył przedostał się do jej nosa i ust. Początkowo nic, prócz kaszlu nie mogło jej doskwierać. Dopiero po chwili świat zaczynał rysować się w coraz to bardziej jaskrawych barwach. Dlaczego Hopkirk miał czerwone włosy? Jeżeli Adara kiedykolwiek była pod wpływem narkotyków, w przebłysku racjonalnego myślenia musiała zorientować się, co było proszkiem. A ona zaczęła mieć nieodporna chęć krzyczenia o hipogryfach.  

Antonius miał nieco więcej szczęścia; zaklęcie, nie zasłoniło jego pola widzenia, jednakże chybione zaklęcie Expelliarmus powędrowało w niekontrolowaną już przez aurora stronę. Błyskające zaklęcia i huk wywołany trafieniem jednego z nich w śmietnik nie tylko wprowadziło lekkie zamieszanie, które zwróciło uwagę Hopkirka. Ku uldze technicznego i ochroniarza, czarodziej już odpuścił sobie przesłuchiwanie ich dalej, aby całą swoją furię skupić na tym co działo się przy gryfach. Złapał Adarę za ramię - kolejna sprawa, która działała na jego nerwy - i zbliżył się do Antoniusa i Marlene. - Co tu się kurwa dzieje? - warknął. Czy to przesłuchanie zmieniało się powoli w chodzącą katastrofę? I gdzie się podziały gryfy?

@”Adara Fawley” przez następne pięć kolejek odczuwasz skutki podobne do zażycia narkotyku; chociaż jesteś świadoma tego co się dzieje to świat jest nieco jaskrawszy, czasem mówisz głośniej niż powinnaś i czujesz potrzebę mówienia o hipogryfach. Możesz skrócić czas działania narkotyku rzucając k6, jeżeli wyrzucisz 1 lub 6, działanie ustąpi szybciej.
@”Antonius Octavianus” zaklęcie tarczy obroniło cię przed zaklęciem czarownicy, możesz spróbować odnaleźć czarownicę w tłumie.
@”Marlene McKinnon” to jest ostatnia kolejka usprawiedliwiona nieobecnością, następne będą niosły konsekwencje.

Czas na posta 48h; (15/12)
Antonius Octavianus
Antonius Octavianus
Zakon Feniksa
▲ 15.12.20 10:43 | Re: Event: scena południowa
Narobiło się tyle hałasu, że o matko, a naćpany Hiper gryf uciekł gdzieś w tłum. Nie tylko Finnick Tremlett był zagrożeniem, a i ona dołączyła do niego. Z jednej strony miałem Hopkinsa, z drugiej pogoń za wariatką. Wiadomo, że wybrałem to drugie.
Przedzierałem się przez tłumy i próbowałem znaleźć ją. Nasłuchiwałem się, czy nie krzyczy znowu jakiś farmazonów. Byłem wściekły na siebie, moje bycie "jestem od czarnej magii, nie narkomanii" doprowadziło do tego, że laska za kilka minut byłaby poszukiwana za napaść na mundurowego. Niby w cywilu, ale jednak w pracy. Z tego co się jeszcze zorientowałem to
Marlene nic się nie stało. No i całe szczęście. Przecież gdyby przy mnie umarła, to by mnie zajebała. Zwaliła winę, że jej nie zasłoniłem własnym ciałem czy coś. Tak zawsze te baby robią i mnie Rory nie przekona, że jest inaczej. Wiadomo, że on ma zawsze rację, ale ja akurat tej prawdy nie chciałem przyswoić.
Wciąż jej wszędzie szukałem, tak samo jak z Finnickiem, czasu było mało, ludzi dużo, a ja sam.
Sponsored content
▲ | Re: Event: scena południowa