:: Postacie :: Działy postaci :: Severus Snape
Severus Snape
Severus Snape
Neutralni
▲ 25.11.20 11:45 | Severus Snape

Severus Snape



AKTA.


▲ Data i miejsce urodzenia: 9 stycznia 1960 r, Cokeworth
▲ Nazwisko panieńskie matki: Prince
▲ Zawód: sprzedawca w aptece Sluga i Jiggera
▲ Genetyka: -
▲ Status krwi: półkrwi
▲ Status finansowy: biedny
▲ Znaki szczególne: przydługie, czarne włosy, oczy ciemne jak węgiel, blada skóra, lekko haczykowaty nos, krzywy uśmieszek na ustach
▲ Różdżka: kieł widłowęża, tarnina, 11,5 cala, dość sztywna
▲ Największy lęk: kiedyś powiedziałbym, że to mój ojciec - teraz najbardziej boję się... chyba dementorów.
▲ Największe marzenie: nie wiem czy mam jakieś marzenia... ale chyba chciałbym kiedyś być znanym Mistrzem Eliksirów i wynaleźć jeszcze kilka własnych wywarów i zaklęć
▲ Wizerunek: Ezra Miller

▲ Stosunek do mugoli: Ambiwalentny. Nie mam nic do mugoli samych w sobie, ale mój ojciec nie był przesadnie dobrym przykładem "dobrego mugola", nie uważacie? W każdym razie - czystość krwi nie ma dla mnie większego znaczenia, choć czasem żałuję, że moja matka postanowiła zakochać się właśnie w takim dupku, jak Tobias. I wiem, że nie była to jej decyzja, bo miłość to miłość, no ale jednak. A ogół mugoli mi w sumie nie przeszkadza, nawet jeśli czasem - zwłaszcza przy Ślizgonach - zdarza mi się mówić co innego.
▲ Stosunek do czarnej magii: Również ambiwalentny. Z jednej strony czarna magia mnie kusi, nęci, fascynuje... Chciałbym poznać wszystkie jej tajniki, nauczyć się tych wszystkich mrocznych klątw i wywarów... A z drugiej strony trochę mnie to wszystko przeraża. Z tego też względu niekoniecznie chętnie wypowiadam się na takie tematy publicznie; może i Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać został pokonany - przynajmniej oficjalnie - ale wolę dmuchać na zimne.


BIOGRAFIA.


Nie miałem dobrego dzieciństwa, nie liczcie więc na sielankową opowieść pełną miłości, ciepła i domowej roboty ciast. Moja matka była piękną kobietą o jasnej, nienaturalnie bladej wręcz skórze, a mój ojciec... cóż, chyba można było uznać go za przystojnego młodego człowieka, chociaż odkąd go pamiętam, to raczej przywodził na myśl zaniedbanego i bardzo skrzywdzonego faceta. Teraz, z perspektywy lat, jest mi go żal. Wtedy, gdy byłem małym dzieckiem, z całego serca go nienawidziłem. Nienawidziłem zapachu alkoholu, który zwykle go otaczał, nienawidziłem przepełnionych bólem i depresją oczu, nienawidziłem swojego własnego domu i nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że mogę kiedyś skończyć tak, jak on. Tobias Snape, mimo że był moim rodzicem i w pewnym sensie dzięki niemu jestem teraz taki, jaki jestem, zniszczył mi życie.

Jako dzieciak chodziłem w zniszczonych, niedopasowanych do swojej sylwetki ubraniach. Byłem szczupłym dzieckiem, właściwie chuderlawym wręcz, więc nawet trochę za duże spodnie i zbyt luźne koszule łatwo rzucały się w oczy. Moja okolica ogólnie nie należała do bogatych, powiedziałbym wręcz, że większość ludzi mieszkających dookoła nie mogła poszczycić się zbytnim bogactwem.

Nigdy nie miałem zbyt dobrze rozwiniętych umiejętności społecznych i rozmowy z innymi ludźmi wychodziły mi... no, nie najlepiej, ale na szczęście w pewnym momencie swojego życia na Spinner's End poznałem rudowłosą, piękną dziewczynę - a właściwie wtedy jeszcze dziewczynkę - o imieniu Lily. Dzięki Lily jakkolwiek zacząłem rozmawiać z ludźmi (chociaż wtedy ludzi reprezentowała wyłącznie ona sama), co - z perspektywy czasu - w pewien sposób pomogło mi ukształtować to, jaki jestem. Prawdopodobnie gdyby nie ona po dziś dzień miałbym problem z wypowiadaniem się, bo wciąż tkwiłbym w przekonaniu, że nie mam nic mądrego do powiedzenia a nawet jeśli, to że nikt nie będzie chciał tego słuchać.

To chyba ja uświadomiłem Lily Evans, że jest czarownicą. Pochodziła z mugolskiej rodziny i miała najbardziej mugolską na świecie siostrę, która od samego początku zrobiła na mnie złe wrażenie i vice versa. Widziałem po niej, że nie życzy sobie mojej obecności i że nie chce, bym spędzał czas z Lily. Jej zdanie jednak nie było dla mnie czymś, co miało jakiekolwiek znaczenie i póki rudowłosa miała ochotę spędzać ze mną czas, to to robiła.

Przestała mieć ochotę dopiero około piątej klasy w Hogwarcie, ale to w sumie zupełnie inna historia i niekoniecznie mam ochotę ją przetaczać. Staram się nie myśleć o tym, co było złe w naszej relacji i wolę ją dobrze wspominać, nawet mimo tego, że od jakiegoś czasu już nie rozmawiamy. Ona może być nawet chciała, bo czasem gdy mijam ją - choćby na Pokątnej albo gdziekolwiek indziej - to widzę po niej, że chciałaby coś powiedzieć, może odnowić kontakty, ale ja jakoś nie mogę się przemóc. I wiem, że to ona obraziła się na mnie o nazwanie jej szlamą, ale oboje byliśmy wtedy głupimi szczeniakami, a przecież Lily doskonale wiedziała, że wspomnienia o Jamesie Potterze działają na mnie jak płachta na byka.

Szkoły nie wspominam zbyt miło. Lubiłem się uczyć, zwłaszcza niektórych przedmiotów, ale niekoniecznie lubiłem towarzystwo innych uczniów Hogwartu. Zostałem przydzielony do Slytherinu, a jako że nie byłem czystej krwi czarodziejem, bo mój ojciec to przecież typowy mugol, to nie wszyscy Ślizgoni byli z tego powodu zachwyceni. Wśród Gryfonów z kolei miałem kilku wrogów - choć to może nieco za duże słowo - i starałem się unikać ich jak ognia. James, Syriusz, Remus i ten skulony, zupełnie niewidoczny Peter. Wszyscy czterej z Gryffindoru, niby tak dobrego, szlachetnego i pełnego dzielnych ludzi domu, a w gruncie rzeczy każdy z nich był totalnym gburem i prostakiem i cholernie bawiło ich znęcanie się nad innymi. No, niestety, Lily wybrała Jamesa i to właśnie dla niego wystawiła naszą kilkuletnią przyjaźń. Dla jego nonszalanckiego kroku i ironicznego uśmieszku...


Na szczęście skończyłem już szkołę i w tym roku nie muszę wraca do zamku. Przez chwilę zastanawiałem się co chciałbym robić w życiu i co naprawdę sprawiałoby mi przyjemność, aż w końcu zawędrowałem do apteki zlokalizowanej na ulicy Pokątnej i postanowiłem tam spróbować swojego szczęścia. Właściciel przyjrzał mi się badawczo ale w końcu stwierdził, że w sumie czemu nie? I mnie przyjął, nie wiem w sumie dlaczego, ale tak było. Pracuję tam od ukończenia Hogwartu, więc w sumie nieprzesadnie długo, ale lubię to miejsce. Lubię ten zapach. I podoba mi się to, że mam ciągłą styczność z eliksirami i ziółkami, w końcu to uwielbiam najbardziej.

Na zamówienie mogę zrobić ci jakiś wywar, jeśli masz ochotę zapłacić mi do ręki i pod ladą. Możliwość dodatkowego zarobku w mojej sytuacji finansowej, gdy już próbuję mieszkać na swoim i samodzielnie się utrzymać jest naprawdę bardzo istotne. Wesprzyj, jeśli masz ochotę - potrafię uwarzyć chyba wszystko, a na pewno znacznie więcej, niż przeciętny John.


STATYSTYKI.
magia ofensywna 9
magia defensywna9
magia użytkowa14
alchemia 14 (+5)
transmutacja9
sprawność fizyczna8
zdolności manualne6
kreatywność11
wiedza historyczna7
charyzma13




Ostatnio zmieniony przez żelek dnia 26.11.20 19:39, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Konta Specjalne
▲ 27.11.20 21:47 | Re: Severus Snape
MASZ AKCEPT


Teraz możesz ruszyć, by podbić świat! Został założony
dział Twojej postaci
, w którym możesz zbierać wszystkie skarby.
Została Ci przyznana następująca ranga specjalna:
Alchemik - postać otrzymuje stałą zniżkę w wysokości -10 PR do eliksirów.