:: Anglia i Walia :: Londyn :: City of Westminster :: Ulica Śmiertelnego Nokturnu :: Borgin & Burke
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 05.11.20 11:52 | Gabinet właścicieli

Gabinet właścicieli

Średnich rozmiarów pomieszczenie, w którym najwięcej miejsca zajmuje duże, masywne dębowe biurko, oświetlane przez pięknie zdobioną lampkę, a w reszcie przestrzeni poupychane są rozmaite szafki. Rozmaite stosy dokumentów zajmują każdą wolną przestrzeń, ale są one zorganizowane tak dokładnie, że nie ma mowy o żadnym bałaganie. Za skórzanym fotelem wisi portret założycieli sklepu, a za portretem znajduje się ukryty sejf, gdzie właściciele przetrzymują najcenniejsze i najciekawsze przedmioty ze sklepu, które najprawdopodobniej zostaną sprzedane na aukcji. To tutaj wykonuje się wszelką papierkową robotę związaną z prowadzeniem sklepu, podejmuje się najważniejszych klientów, czy zażywa chwili relaksu po pracy za kasą - jedna z szafek skrywa bogato wyposażony barek.
Lethe Borgin
Lethe Borgin
Strona Czarnego Pana
▲ 09.11.20 20:40 | Re: Gabinet właścicieli
15.07

Wizyta sprzed chwili zaintrygowała Lethe na tyle, by porzuciła swoje stanowisko przy ladzie i skierowała się do gabinetu, który w chwili obecnej zajmował Cadmus. Nowy, potencjalny kontakt w świecie poszukiwaczy artefaktów kusił swoimi możliwościami, Borgin była jednak przede wszystkim czujna - nie znała przecież człowieka, który opuścił sklep przed chwilą, wcześniej zostawiając jej swoją ofertę. Brzmiała ona nadzwyczaj dobrze, lecz niestety czarownica nie mogła podjąć decyzji sama, a przede wszystkim nie chciała robić tego tak szybko. Wypadało skonsultować się z Burkiem, nawet jeśli obecnie ich relacje pozostawiały wiele do życzenia.
Chciała, by ich sklep prosperował jak najlepiej, nawet mimo złej sławy, na którą w pełni zasługiwał. Nie obchodziło jej to tak długo, jak nikt nie interesował się szczegółami transakcji, do których dochodziło pod ladą lub na zapleczu. Lethe sumiennie realizowała powierzone jej zadania i nie widziała nic złego w zarobieniu dodatkowych galeonów za ponadprogramową pracę, której często się podejmowała. Nawiązanie relacji z potencjalnym dostawcą mogło pomóc sklepowi, o ile nie było jednym, wielkim przekrętem. Żeby się o tym upewnić i jednocześnie zasięgnąć niezbędnej opiniii Cadmusa, Lethe nie wahała się przerwać mu tego, cokolwiek pochłaniało jego uwagę w gabinecie.
Dla formalności zapukała krótko, zanim zdecydowała się nacisnąć klamkę i pchnąć drzwi do pomieszczenia. Wzrokiem szybko odnalazła sylwetkę wspólnika i nie owijając w bawełnę, głośno wyraziła swoją prośbę.
- Poświęć mi chwilę, musimy porozmawiać - nie pytała go wcale o zdanie, szybko zamykając za sobą drzwi, by w razie czego nikt niepowołany nie podsłuchał ich rozmowy.
Ruszyła w stronę mężczyzny, zatrzymując się jednak w bezpiecznej odległości; nie zamierzała spoufalać się w godzinach pracy.
Cadmus Burke
Cadmus Burke
Strona Czarnego Pana
▲ 10.11.20 22:56 | Re: Gabinet właścicieli
Miękką, błogą ciszę, którą stworzył w gabinecie na potrzeby biurowej pracy, brutalnie przerwało ciche pukanie, a potem bezpardonowe wejście do środka. Nie musiał podnosić głowy, żeby wiedzieć, kto zakłócił jego spokój, a wszelkie wątpliwości rozwiały słowa, które rozległy się po chwili - Lethe. Nie przerywałaby mu, gdyby nie miała ku temu powodów, ale jednocześnie nie wątpił, że potrafiłaby to zrobić z czystej przekory, byleby zakłócić celebrowaną przez niego ciszę - tak samo jak jemu zdarzało się robić zupełnie jawnie docinki z powodu jej zbyt zażyłego związku z butelką czegoś mocniejszego.
Nie od razu oderwał się od pracy, przedłużył oczekiwanie Borgin na jego uwagę o kilka długich sekund, kreśląc w rozłożonej przed nim księdze kolejne liczby. Zorganizowanie kolejnej aukcji w galerii Theseusa Lestrange’a wymagało dokładnych planów, szczególnie, że nie wszystkie artefakty, które zamierzał w nim wystawić, leżały w sejfie. Niektóre, zupełnie nowe, były jeszcze w rękach przemytników i gdzieś na statku na środku morza - musiał przygotować im odpowiednie miejsce odbioru i odpowiednią zapłatę za wysiłek, a wszystko po cichu i bez niepotrzebnego alarmowania stróżów czarodziejskiego prawa. Dopiero gdy odłożył pióro do kałamarza, uniósł spojrzenie i zawiesił je na Lethe.
- Rozmawiałaś z Theseusem Lestrange’em? - zapytał, zamiast odnieść się do wypowiedzianych przez nią słów. - To ważny klient - dodał jeszcze. Z pewnością o tym wiedziała, ale odczuwał jakiś zastój w tej sprawie i po prostu musiał zapytać. Sięgnął po stojącą na biurku szklankę i jednym łykiem wypił znajdujące się w niej resztki Ognistej Whisky, jego ulubionej towarzyszki podczas pracy. - Polegam na tobie - powiedział cicho, choć zimno w jego intensywnym spojrzeniu nie ustąpiło ani na moment. Współpracę z Lestrange’em traktował bardzo poważnie i nie mógł pozwolić, by cokolwiek zostawiło na ich znajomości rysę. Nie zajął się osobiście tą sprawą, bo przeczuwał, że pochłonęłaby za dużo jego uwagi poza interesem, którego musiał codziennie doglądać, ale też dlatego, że nie znał lepszej osoby w swoim fachu od Lethe - musiał to uczciwie przyznać - i jej jako jedynej zaufał w wykonaniu zlecenia z osiągnięciem zamierzonego celu. Chyba, że nałóg, któremu lubiła się oddawać wieczorami, jakoś jej w tym przeszkodził. Przechylił głowę w bok znad szklanki aż nazbyt wymownie.
Lethe Borgin
Lethe Borgin
Strona Czarnego Pana
▲ 11.11.20 20:05 | Re: Gabinet właścicieli
Nie zdziwił jej widok wspólnika pochłoniętego pracą, dla Cadmusa wszystko musiało chodzić jak w zegarku i była to jedna z tych cech, która zaskarbiła mu szacunek ze strony Lethe. Inne tolerowała nieco mniej, lecz w tym przypadku cieszyła się, że nie ma do czynienia z kimś, kto ignorowałby swoje obowiązki i przerzucał cały ciężar prowadzenia sklepu na nią. Dziadek nie był już najlepszego zdrowia i skoro Borgin przejęła jego część interesu to cieszyło ją, że nie miała do czynienia z Burkiem seniorem; jego wnuk okazywał o wiele większą tolerancję do wszystkiego, co robiła.
Przewróciła oczami, słysząc jego słowa. To prawda, że nie mieli ostatnio okazji wymienić się spostrzeżeniami odnośnie współpracy z Lestrangem, a Borgin osobiście nie powiedziała jeszcze nikomu o pomyślnie nawiązanej współpracy, wcześniej podejrzewała jednak, że Theseus szybko pochwali się Cadmusowi tym, iż zdołał ją w końcu przekonać do przyjęcia zlecenia, na które naciskał od tak dawna. Niezależnie od tego, co Burke o wszystkim wiedział, Lethe nie przyszła tutaj rozmawiać o ich wspólnym znajomym. Z chęcią zignorowałaby ten temat, tak jak Cadmus wcześniej zignorował jej słowa, lecz wyuczona ostatnimi miesiącami ostrożność nie pozwoliła jej na otwartą prowokację wobec towarzysza. Z niechęcią udzieliła mu więc odpowiedzi na pytanie.
- Rozmawiałam - potwierdziła, celowo pozwalając sobie na długą pauzę, podczas której zdążyła w kilku krokach podejść do stojącego przed pustym portretem fotela - Nawiązaliśmy współpracę - zgrabnie opadła na wygodne siedzenie, opierając się leniwie i zerkając w stronę trzymanej przez Cadmusa szklanki.
Nie zaproponował jej ani łyka Ognistej. Kto go uczył manier?
Zastanawiała się, czy powinna dodać coś jeszcze, lecz nie miała ochoty spowiadać się ze spotkania z Theseusem, a choć z chęcią dowiedziałaby się o nim czegoś więcej, wciąż rozważała czy powinna te informacje wyciągać od Burka. Być może powinna zabawić się w szpiega i udać do nieco bardziej czarującego źródła.
- Możesz spać spokojnie, będzie ze mnie zadowolony - niezwykle rozbawiła ją dwuznaczność własnych słów, dlatego lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy - Nie przyszłam tutaj rozmawiać o nim - zastrzegła, zakładając nogę na nogę i sadowiąc się w nieco bardziej wygodnej pozycji, niż dotychczas.
Cadmus Burke
Cadmus Burke
Strona Czarnego Pana
▲ 15.11.20 20:07 | Re: Gabinet właścicieli
Zapach kurzu i pergaminu unosił się w gabinecie intensywniej niż gdziekolwiek indziej. Intensywniej nawet niż na sklepie. Było tu również ciepło, a brak okna powodował bezruch powietrza, ale Cadmus uważał, że wszystko to składało się na idealne warunki do pracy. Łyk Ognistej od czasu do czasu pomagał zachować jasność myśli i sprawiał, że natłok papierkowej roboty szybciej mijał. Nie przepadał za siedzeniem za biurkiem, o wiele lepiej czuł się w terenie, mając bezpośredni kontakt z ludźmi i rozmaitymi artefaktami, jednak czasami przejrzenie dokumentów i zapisanie kilku kart w księgach było po prostu niezbędne, a on nie miał w zwyczaju uchylać się od swoich obowiązków. Lubił mieć wszystko zrobione od początku do końca, to dawało mu większą kontrolę.
- Cieszę się - odpowiedział na słowa Lethe, chociaż żaden mięsień na jego twarzy nawet nie drgnął. Nie miał kontaktu z Theseusem na co dzień, byli raczej partnerami biznesowymi niż przyjaciółmi. Podejrzewał, że Lestrange założył, iż Lethe podzieli się z nim informacją o zawarciu umowy. - To również twój gabinet - stwierdził, kiedy wzrok Borgin zatrzymał się na moment na szklance, którą trzymał w dłoni. Machnął ręką od niechcenia w stronę barku ukrytego w szafce, sygnalizując, że nie zamierza bawić się przed nią w dżentelmena i nalać jej trunku. Nie podejmował wysiłku, który był zbędny, a za taki uważał granie kogoś, kim wcale nie jest, przed jego partnerką w rodzinnym biznesie.
- Wiem, że będzie. Rozpoczęłaś przygotowania? Potrzebujesz z czymś pomocy? - bynajmniej nie pytał z grzeczności, ale po prostu zależało mu na tym, żeby sprawę Theseusa załatwić bez większych przeszkód i wszelkimi sposobami. Nie zamierzał się wtrącać w zlecenie, do którego sam ją polecił, ale chciał jej zapewnić każdą pomoc, jakiej będzie potrzebować, byleby uporała się z tym gładko.
- Z czym przyszłaś w takim razie? - zapytał, wygodniej rozsiadając się w fotelu. Skoro przyszła tutaj w trakcie swojego dyżuru, wiedząc, że siedzi w papierach, istotnie musiało to być coś ciekawego. Uniósł brew w oczekiwaniu na słowa Lethe.
Sponsored content
▲ | Re: Gabinet właścicieli