:: Anglia i Walia :: Londyn :: City of Westminster :: Pokątna :: Prorok Codzienny
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 25.10.20 13:24 | Wejście


Wejście
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 31.10.20 13:47 | Re: Wejście
Viole od kilku dni męczyły myśli. To chyba przez koszmar jaki się jej ostatnio przyśnił. Czarownica była w domu już miesiąc, wmówiła sobie, że to przez to śnił się jej Hogwart. Głównie spała w dzień, a w nocy kręciła się po barach. Oczywiście z zachowaniem podstawowych zasad bezpieczeństwa takimi jak: najpierw zorientuj się kto jest w środku. Gdy teren był czysty można było wbić, by szybko się upić, a potem wrócić do domu. Właśnie podczas jednej z takich przygód siedziała przy barku. Obok niej siedział jakiś facet z gazetą. Viola osobiście gazet nie lubiła, ale widząc swoje nazwisko przy jednym z artykułów zamarła. Dziewczyna wyrwała gazetę i spojrzała uważnie na tekst...podpisany Genevieve Rosier. Pobladła jakby zobaczyła ducha. Oddała facetowi gazetę, zapłaciła za alkohol, którego nawet nie wypiła do końca. Jeszcze nie była pijana to i do domu szybko wróciła.
To od tego momentu jej głowa stała się tykającą bombą. Viola nie mogła się skupić na niczym innym. Myślała tylko o szkole i rodzinie. Chodziła po całym domu, bez konkretnego powodu, tylko gdzie się przeszła zostawiała po sobie bałagan. Biedny Marudek kręcił się za nią próbując to ogarnąć, oczywiście marudził przy tym, ale tak cicho, by nikt nic nie usłyszał. Szatynka w desperacji zamknęła się w piwnicy próbując zmusić się do jakiejś pracy. Prawie otworzyła fiolkę z napisem "nie otwierać". W końcu po wielu próbach skupienia się zapisała z snu wszystko co z niego pamiętała. Opisała wszystko w pełnych szczegółach, a później porównała to do ostatnich lekcji w szkole jakie pamięta. Analizowała czemu akurat teraz jej się to przyśniło gdy nie mogła wymyślić żadnego planu na kolejną podróż. Wniosek był jeden: Viola musiała ukończyć szkołę, a Gen miała jej w tym pomóc. Szybko ułożyła plan działania, który zapodziała godzinę później. Pierwszym punktem było jednak spotkanie się z siostrą.
No i tym sposobem wyszła z piwnicy po całym dniu tam spędzonym, akurat jak była pora snu. W domu zrobiło się niezwykle czysto, a Marudek coś gotował w kuchni. Poszła za zapachem, bo teraz złapał ją głód. Zjadła z smakiem co dla niej przygotował, zachwalając jego zdolności kulinarne. Miała wyrzuty sumienia, bo przypomniała sobie, że był przez nią niezwykle marudny ostatnio. Poszła się umyć i zamknęła się w swoim pokoju. Wybrała garnitur, który jej zdaniem idealnie pasował na spotkanie siostry po latach. Zwykły siwy komplet, oczywiście był męski, ale kupiła taki w rozmiaru antek to nie wisiał na nią szczególnie. Nie była pewna czy od raz ją spotka, ale warto było się przygotować na to. Wstała rano poszła pod proroka, ale nie zastała siostry. Wróciła kilka godzin później, myślała, że akurat teraz może kończyć pracę. Czekała pod pół godziny, miała już rezygnować, ale dostrzegła ją. Uśmiechnęła się nawet. Nie zmieniła się nic, może bardziej zmęczona była. Viola była jednak nie do poznania. Jeszcze upięła włosy, a w szkole zazwyczaj nosiła rozpuszczone. Poczekała aż siostra się zbliży do niej, miała głowę nisko, ale widziała jej buty. W odpowiedniej chwili podeszła do niej, złapała pod ramię i odeszła na bok ciągnąć Gen z sobą. Postawiła ją pod ścianą i wtedy siostry na spokojnie zmierzyć się wzrokiem. Widziała po twarzy Gen, że minęło pięć lat i wcale nie lekkich. Zastanawiała się jedynie co mogło to spowodować. Była bardzo zdezorientowana, czuła taki ciężar na sercu. Schowała ręce do kieszeni, by ukryć, że jej drżały. Spojrzała na swoje brudne botki i aż jej się głupio zrobiło. Założyła takie na obcasie, by być jeszcze wyższą. Znów spojrzała na siostrę.
- Co ty masz na sobie? - burknęła do siostry. Żadnego przepraszam, że uciekłam z domu i byłam takim bólem dla was wszystkich. Mogła powiedzieć tyle rzeczy, a przyjebała się do jej wyglądu. Już w głowie się zaczęła oczywiście o to bić. Poczuła niezręczność i zażenowanie swoją osobą. By trwało to jak najkrócej przeszła od razu do sedna.
- Musisz mi pomóc, chcę by cofnęli mi mój wyrok bym mogła ukończyć szkołę. Będziesz świadkiem, jasne? Wyśle ci sowę czy coś jak będę wiedzieć coś więcej, dzięki - powiedziała bez wzięcia ani jednego oddechu. No i to było tyle. Viola by uniknąć dalszej kompromitacja przed starszą siostrą była już gotowa sobie pójść. Stała jednak, czekała na jej reakcje. Najwyżej będzie uciekać.
Genevieve Rosier
Genevieve Rosier
Neutralni
▲ 07.11.20 17:17 | Re: Wejście
13 lipca

Dzisiejszy dzień pracy skończyła wyjątkowo wcześniej. Szczęśliwie dało jej się szybko wyrobić z artykułem o niewielkiej, lecz niezwykle uroczej wystawie obrazów, która miała miejsce w Cardiff, więc resztę dnia była w stanie wygospodarować na własne sprawy. Przede wszystkim musiała porobić parę zakupów no i zastanowić się, czy chce jechać na wkrótce odbywający się festiwal w celu przeprowadzenia reportażu.
Z jednej strony wiedziała, że to niepowtarzalna okazja i że wystąpi wielu uzdolnionych artystów. Zarówno tych znanych, jak i debiutanów. Z drugiej jednak strony to oznaczyło przebywanie przez kilka dni w gronie rozbrykanej, promugolskiej, "wyzwolonej" magicznej młodzieży, z którą pewnie nawet będzie trudno przeprowadzić jakąkolwiek rozmowę, bo albo wszyscy będą pod wpływem narkotyków, albo z zaślepieniem i obłędem w oczach będą krzyczeć te swoje socjalistyczne hasła, mające na celu obalenie tradycji i kultury wysokiej. Genevieve nie była pewna, czy naprawdę chce przez to przechodzić. Nawet jeśli dla tej okazji ewentualnie, byłaby się w stanie tak przemęczyć.
Przy wyjściu z pracy nie było dużo ludzi. Tak naprawdę tylko ona i jakaś kobieta. Kobieta, której w pierwszej chwili, zajęta własnymi myślami, zupełnie nie poznała . Jednak czarownica nawiązała z nią kontakt wzorkowy, uśmiechnęła się i... Gen, aż przystaneła. Nie. To nie mogła być ona... A jednak. Kobieta od razu podeszła do siostry i przyglądała jej się przez dłuższą chwilę, zupełnie nie zdolna wydusić z siebie żadnego słowa. Wyglądała... Inaczej. Włosy miała upięte. Starsza Rosier nieco skrzywiła się na ten widok. A przecież tak zawsze ładnie wyglądała w rozpuszczonych. Nie wspominając już o tym, w co jej kochana siostra była ubrana.
- Co ja mam na sobie? - wydusiła w końcu patrząc to na swoją biała elegancką bluzkę i długą ciemnofioletową spódnicę, to na strój rozmowczyni - Viola, na Merlina. Ty nosisz męski garnitur. I co się stało z twoimi butami? Biegałaś w nich za hipogryfami po błocie?
Pokręciła głową z dezaprobatą. Spotykają się po tak długim czasie i pierwsze co robią to krytykują swój ubiór. Jakby nie widziały jedynie kilka dni. Kolejne słowa nie do końca dotarły do Genevieve, która w końcu złamała dystans między nimi i przytuliła siostrę.
- Gdzie ty byłaś? Wszystko dobrze? Co się z tobą działo? Dlaczego nie pisałaś? Czy ty wiesz jak się martwiłam? Nie miałam pojęcia, czy jestes w kraju, czy nie. Na Marlina! Nawet nie wiedziałam, czy jeszcze żyjesz - dziewczyna wyrzuciła z siebie litanię słów, gdy w końcu odsunęła się od siostry. Po chwili zmarszczyła brwi.
- Cofnąć wyrok... Wrócić do Hogwartu... Ale Violu... Wiesz, że udowodnili ci winę. Jak? Jak chcesz to zrobić? Poza tym nie wiem, czy wpuściliby dorosłą kobietę z powrotem do Hogwartu i... - pokręciła głową - Nie zrozum mnie źle. Chce ci pomóc, ale nie wiem, czy to w ogóle możliwe.
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 07.11.20 20:24 | Re: Wejście
Vi zamurowało. Ułożyła wiele scenariuszy tego jak ta rozmowa  może przebiec, a wciąż  nie przewidziała tego, że Gen naruszy jej przestrzeń osobistą. Zrobiła to jeszcze w taki czuły sposób jakby zapomniała, że Vi nigdy nie lubiła tego. Miała rację, nie widziały się kilka lat, Vi totalnie zniknęła, ale uścisk na pierwszym spotkaniu? Trochę za szybko. Nie odwzajemniła go, stała jak kłoda i próbowała opanować drżenie rąk. No i co mam jej teraz powiedzieć? Co miala odpowiedzieć na to wszystko? Gdzie była? Daleko. Czy wszystko było dobrze? Absolutnie nie. Co się z nią działo? Dlaczego nie pisała? Nie wiedziała. Czemu nie odezwała się nawet do Gen? Czemu milczała tyle czasu? Bała się, ale w sumie czego? Przecież Gen to był jej wieloletni sojusznik, kryła ją i pomagała jej. Była dla niej dobrą siostrą, a więc co się sprawiło, że Vi odcięła się nawet od niej? Próbowała wpaść na jakąś dobrą odpowiedź, wyjaśnić to wszystko tak by jej siostra po prostu machnęła ręką i zapomniała o wszystkim. Jednak o czymś takim nie dało się zapomnieć. Co ona by zrobiła na jej miejscu? Jakby Vi się zachowała? To wszystko już dawno ją przerosło, dlatego stała tutaj jak zbity pies szukając pomocy. To też był już szczyt bezczelności, najpierw się odcięła, a wróciła dopiero teraz gdy coś potrzebowała. W sumie ją ludzie też tak traktowali. Tkwiła tak w uścisku siostry, który dłużył się jej jak nudna książka. Gdy Gen sie odsunęła to dopiero wtedy jej dłonie powędrowały za nią jakby wcale nie chciała, by przestawała. Niezręcznie jej się zakręciły i znów wylądowały w kieszeniach garnituru. Nie wiedziała co odpowiedzieć na pierwsze pytania to i milczała chwilę po prostu patrząc na starszą Rosier. Denerwowała się, bo nie chciała tego spieprzyć, a znała swój  talent do pierdolenia wszystkiego. Nie zamierzała odpowiedzieć na te pytania, bo nawet ich tak nie odebrała w ten sposób. Raczej to były szpilki, które jej wbiła przypominając o tym co zrobiła. Mogła jedynie się wypowiedzieć na temat jej wyroku.
- Pamiętasz rozprawę? Nie powiedziałam nic na swoją obronę, wręcz powiedziałam, że zrobiłam to celowo. Prawda była taka, że oboje mnie zaatakowali, broniłam się, bo co innego miałam robić? Powiedziałam, że było inaczej, bo zwyczajnie chciałam się wyrwać z domu. Byłam pewna, że rodzice mnie po tej akcji mnie wyrzucą, każą zmienić nazwisko, a nie będą się bawili w idealnych starych. Do szkoły też nie chciałam wracać, nienawidzę jej do dnia dzisiejszego, ok? Po prostu chcę jakiś zawód, robić coś legalnego, przestać się ukrywać, nie wiem Gen.
To ostatnie zdanie mogła sobie darować, oj mogła. Słowa po prostu się z niej wylały, mówiła wszystko co jej ślina na język przyniosła. Gen wcale nie musiała wiedzieć, że Vi para się nielegalnymi zajęciami.  To i tak nie było częste, bo nie była w tym bardzo dobra. Z nerwów zaczęła chodzić, od prawej do lewej, od prawej do lewej. Często tak robiła, nawet jeszcze w ich domu późnymi wieczorami było słychać jej krążenie po pokoju. Była tak podenerwowana, że nie mogła ustać, nie mogła przełknąć śliny, czy też zebrać myśli. Kto, by pomyślał, że rozmowa z starszą siostrą może tak stresować?  Poczuła się tak żałośnie. Gdy opuszczała rezydencje Rosierów obiecała sobie, że nie dopuści do tego momentu. Co się stało, że nagle tak bardzo chciała zmiany? Szkoła i rodzina niegdyś ją tak dusiły, wywoływały w niej mdłości sprawiały, że czuła się jak taka tykająca bomba. Czuła się tak dobrze, żyjąc najpierw z Mathildą, a następnie sama, podróżując po świecie, była wolna. No i teraz ten tryb życia ją zmęczył. Nawet nie przemyślała tego, obudziła się z przeczuciem, że właśnie tego teraz chce. Już jedno takie odczucie było mylne, bo stała tu teraz i prosiła o pomoc. Oj jak źle się z sobą czuła robiąc coś takiego.
- Wiesz co może nie powinnam była przychodzić tutaj dzisiaj, to był chyba zły pomysł- poddała się. Presja była zbyt ciężka do udźwignięcia. Chciało się jej wręcz płakać, a naprawdę nie robiła tego za często. - Nie mów rodzicom, że się dzisiaj widziałyśmy,  proszę. Szczególnie mamie, ma wystarczająco swoich zmartwień, jeszcze zmarszczek przeze mnie dostanie.
Genevieve Rosier
Genevieve Rosier
Neutralni
▲ 12.11.20 2:41 | Re: Wejście
Dopiero potem uświadomiła sobie, że siostra nigdy nie przepadała za byciem przytulaną. Ale nie mogła powstrzymać się od tej reakcji. Chyba miała prawo ją chociaż przytulić po tylu latach! Viola nie odpowiedziała na zadane jej pytania. Zamiast tego po prostu włożyła ręcę do kieszeni garnituru. Gen przewróciła oczami na ten widok. Czy ona już zupełnie zapomniała, jak należy zachowywać się przy innych ludziach? Chyba nie zaszyła się gdzieś na ten cały czas rozmawiając wyłącznie z Marudkiem, prawda? Na Merlina! Niech ona odpowie na zadane jej pytania. Genevieve czuła, że nie będzie wstanie skupić się na czymkolwiek innym jeśli nie usłyszy chociaż paru słów wyjaśnienia. W końcu nie prosiła o niewiadomo jak wiele.
Kolejne słowa siostry sprawiły, że zamarła. Viola zrobiła tak naprawdę co? Celowo skłamała podczas rozprawy... Gen, aż się cofnęła. Miała ochotę w tym momencie złapać młodszą Rosier i potrząsnąć nią we wściekłości. Tyle lat. Tyle lat zamartwiania się, stresu, wątpliwości tylko dlatego, że Viola zwyczajnie chciała się wyrwać z domu?
- Proszę powiedz, że nie mówisz poważnie - wydusiła z siebie w końcu, robiąc wszystko, by jej głos wydawał się opanowany - Okłamaś wszystkich tylko dlatego, że zamarzyła ci się wolność? - pokręciła głową. Nie miała pojęcia, jak zareagować. Co jeszcze powiedzieć - Czy ty wiesz, jak bardzo nas wszystkich tym zraniłaś?
W tym momencie miała ochotę odejść. Oznajmić, że nie ma zamiaru w niczym jej pomagać. Jej życie. Jej sprawa. Sama narobiła sobie problemów to niech teraz sama je rozwiązuje. Przez kilka sekund biernie obserwowała jak jej siostra chodzi w kółko. Sama nie była w stanie się ruszyć. W ciągu tych kilku minut dostała stanowczo zbyt dużo zbyt ciężkich emocjonalnie informacji. Viola żyła i miała się dobrze. Viola nie chciała powiedzieć co się z nią przez ten cały czas działo. Viola chciała, aby cofnięto jej wyrok. Viola przyznała się, że skłamała podczas procesu. A teraz Viola chodzi przed nią i czeka, aż podejmie decyzję.
Impresjonizm wziął się od słowa "impressio", co oznacza "odbicie" lub "wrażenie".
Wyrecytowała w myślach. To ją zawsze uspokajało. Sprawdzanie samej siebie z teoretycznej wiedzy w zakresie sztuki.
Otworzyła usta, aby wreszcie powiedzieć coś więcej, kiedy siostra nagle zaczęła się wycofywać. Rosier złapała młodszą z nich za rękę.
- Nie idź - powiedziała, patrząc Violi prosto w oczy - Pomogę ci. Chociaż nawet nie wiesz jaka jestem na ciebie wkurzona... Nie chcę byś przechodziła przez to sama. Tylko na Merlina powiedz mi najpierw co się z tobą działo i jaki jest plan!
Siostra już raz ją zostawiła. Nie zamierzała dopuścić do tego, by zrobiła to ponownie. Tylko niech nie myśli, że wszystko ujdzie jej płazem.
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 12.11.20 11:34 | Re: Wejście
Wstyd, Vi zaczęła czuć wstyd, a to było zdecydowanie najgorsze co mogła obecnie odczuwać. Co miała powiedzieć Gen? Czemu mówiła, że wszyscy się martwili? Viola nie wierzyła w to, była pewna, że zmartwiona była tylko ona, jej rodziców nie obchodziła młodsza z sióstr. Nie chciała się czuć tak źle, a więc zezłościła się najbardziej jak tylko mogła.
-Przestań! Nikogo nie zraniłam swoją ucieczką, ok?! Rodziców tylko obchodził wizerunek i ich interes, a nie ja! Gdybym ich obchodziła to bym nigdy nie uciekła Gen! Do ciebie się nie odzywałam, bo byś od razu im się wygadała i zostałabym zapewne zmuszona do powrotu - krzyczała w ogóle nie zwracając uwagi na to, że są wśród ludzi - Myślisz, że matce nie ulżyło jak w końcu mnie nie było w domu?
Viola nie płakała. Miała takie zasady, że tego nie robi i już. W tej chwili była bliska złamania tej reguły. Gen pytała się gdzie Vi była. Miała jej wymienić każdy kraj, który zwiedziła? Dlaczego tak bardzo chciała to wiedzieć? Ona nie chciała jej mówić gdzie była, bo to było bez sensu się ukrywać tyle czasu. Nie mogła jej skłamać drugi raz, bo jej nie pomoże jak tylko się dowie, że kłamała. Nie chciała tego mówić, była dumna z tego ile lat ukrywała się przed nimi. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział o Lawendowej Chatce. Przecież Vi stała tutaj przed nią cała i zdrowa. Czy to się nie liczyło czasem?  Najbardziej ją interesowało gdzie była? Vi nie mogła uspokoić myśli jakie jej obecnie krążyły po głowie. Nie wiedziała co powiedzieć, by nie okłamać siostry, ale nie chciała mówić stu procentowej prawdy.
- Zatrzymałam się w domu u jednej kobiety. Znalazłam go kilka dni po tym jak uciekłam. Zamieszkałam tam i mieszkam tam cały czas. Mathilda odeszła kilka lat temu i dom jest mój. Zwiedzam świat i szukam artefaktów, sprzedaje je po zbadaniu. Proszę! Zadowolona? Czemu tak bardzo ci zależało na tym co? - mówiła bliska łez, zwłaszcza wspomnienie Mathildy było dla niej bolesne - Nie mam planu! Nie wiem co robić! Gdybym wiedziała to bym tutaj do ciebie nie przyszła. Po prostu mam to przeczucie, że pora na zmianę, zmienić coś w życiu, poukładać je i...nie wiem. Jestem zmęczona, nie mogę spać po nocach. Ciągle się zadręczam myślami. Po prostu coś muszę zmienić, a przynajmniej spróbować, zdobyć jakiś oficjalny zawód albo otworzyć sklep, nie wiem Gen no kurwa nie wiem. Nie wiem co będę musiała zrobić, by mi uwierzyli, że kłamałam.
Vi nie wytrzymała napięcia. Nie spodziewała się, że spotkanie siostry po latach będzie dla niej tak ciężkie. Podeszła do niej i przytuliła się. Nie lubiła tego, ale potrzebowała teraz jej dotyku. Dawała siostrze sprzeczne sygnały. Czy zachowała się egoistycznie? Bardzo możliwe. Tęskniła za nią chociaż głośno tych słów nie chciała wypowiadać. Potrzebowała jej, tym razem chciała skorzystać z jej pomocy. Nie wiedziała czy dobrze postępuje, ale warto było próbować. Najwyżej jej nie cofną jej wyroku, a wtedy się załamie.
Genevieve Rosier
Genevieve Rosier
Neutralni
▲ 16.11.20 21:47 | Re: Wejście
- Nikogo nie skrzywdziłaś swoją ucieczką? - po prostu nie mogła uwierzyć własnym uszom - Naprawdę tak myślisz? Uważasz, że przyjęłam to ot tak? Bez żadnych emocji? Nawet nie wiesz ile w moim życiu zmieniło się od czasu twojej ucieczki. - nie raz zastanawiała się, jakby wyglądało jej życie, gdyby nie ten incydent. Nie chodziło jedynie, chociaż przede wszystkim, o bezpowrotną, jak przez lata jej się wydawało, utratę młodszej siostry, o którą przecież miała dbać. Chodziło również o te nieszczęsne zaręczyny. Gen doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w każdym innym wypadku rodzice nie śpieszyliby się, aż tak z wydaniem jej za mąż. Pewnie poczekaliby jeszcze kilka lat. Może wtedy znaleźliby jej odpowiedniejszego kandydata. Nie tego prostaka, chama i buraka od Octavianusów, ani nie tego, który złamał jej serce. Nie chciała i nie zamierzała w żadnym wypadku winić Violę za jej nieudolność na polu matrymonialnym, ale… Ale jednak było to dla niej w tym momencie łatwiejsze, niż przyznanie się do własnej nieudolności. Pokręciła głową.
- Matka po twojej ucieczce wpadła w prawdziwą histerię. Przez miesiąc siedziała w ogrodzie, płakała i próbowała swoich sił w pielęgnowaniu roślin. Chyba domyślasz się, jaki był tego finał. Niemal wszystkie kwiaty uschły
Zmarszczyła brwi na kolejne słowa młodszej Rosier. Zwiedzam świat i szukam artefaktów, sprzedaje je po zbadaniu. Nie spodziewała się tego po niej… z drugiej strony… Taki zawód pasował do Violi. Przecież nie mogła mieć normalnego, spokojnego życia ze stałymi godzinami monotonnej pracy. Przynajmniej nie rzuciłą się w objęcia przestępczego świata. To już coś. Niestety wątpiła, że Viola znalazła kogoś sobie przez te całe lata. Chyba. Będzie musiała ją o to wypytać. I ewentualnie poszukać w pamięci, czy nie zna jakiś młodych, przystojnych i dobrze urodzonych kawalerów z miłością do podrózy i szukania starych artefaktów. Na pewno kogoś takiego znała. Albo znała kogoś, kto kogoś takiego znał.
- Czemu tak bardzo mi zależało? Bo się o ciebie martwię! - nie mogła już dłużej utrzymywać tej spokojnej postawy - Moja siostra zaginęła, nie dawała przez lata żadnego znaku życia, a teraz ma jeszcze pretensje, że pytam się co u niej? Wolałabyś, żebym się nie pytała? Myślałaś, że się nie martwiłam?
Wzięła głęboki oddech. Powinna się uspokoić. Zwłaszcza teraz, kiedy to Viola wybuchła. Gen przygryzła wargi. Już podjęłą decyzję. Musiała jej pomóc. Gdy brunetka się do niej przytuliła, ta bez wahania odwzajemniła uścisk.
- Plany mają to do siebie, że się je układa, wiesz? Wymyślimy coś razem. Cofną ci wyrok i wrócisz do szkoły… Albo chociaż jakoś zdobędziesz tę wiedzę, dobrze? Zobaczysz. Wkrótce będziesz mogła podjąć legalny zawód. Myślałaś już o czymś konkretnie? Sklep nie jest złym pomysłem. Może coś z podróżami na przykład? - chyba gadał głupoty, ale nie wiedziała, co powinna w tej chwili innego powiedzieć - [b]Zresztą mniejsza o to. Na pewno coś wykombinujesz. Może chcesz się czegoś napić? Coś zjeść? Ja stawiam[b]
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 22.11.20 0:02 | Re: Wejście
Vi nie mogła uwierzyć w słowa siostry. Nie wierzyła, że matka mogła pozabijać kwiaty z jej powodu. Kobieta codziennie wpadała w histerię to nie był stan nadzwyczajny dla niej.  Szczerze nie wierzyła w jej słowa. Nie miały łatwej relacji i nie było opcji żeby Vi uwierzyła w jej słowa. Była pewna, że matka raczej się cieszyła na jej odejście z domu. Przecież zawsze była jej problemem to dlaczego nagle miałaby po niej rozpaczać? Już prędzej, by się po ojcu spodziewała takich emocji chociaż mu była kompletnie obojętna. Wiedziała, że Gen mogła być jedyną osobą, której jakkolwiek zależało jednak nie wiedziała czy miało to realny wpływ na jej życie. Odcięła się od świata magicznego na wiele lat, nie wiedziała jaka była sytuacja wkoło niej. Obiecywała sobię,  że przeczyta chociaż jedną gazetę, że uniknie większych kłopotów. Nie wiedziała jeszcze co ją czeka w życiu. Gdyby wiedziała to by nie wróciła teraz i nie zawracała siostrze głowy.
Przytuliła ją mocniej. Chciała się nacieszyć tym momentem. Naprawdę nigdy lubiła takich czułości, ale tego jednego dnia mogła sobie na nie pozwolić. Cieszyła się,  że dzisiaj tutaj przyszła chociaż z początku było niezręcznie. Gen była chętna jej pomóc. Ucieszyła się, bez niej nikt, by jej nie był wstanie cofnąć wyroku. Gdzieś tam w głębi jej głowy jakiś głos jej mówił, że będzie musiała się odezwać do rodziców. Bardzo nie chciała tego robić, była pewna, że to się źle skończy. Z nimi to nie musiałaby wiele myśleć o swojej obronie. Wtedy dano jej wyrok, bo dziewczyna prawie się przyznała Rosier byli bezsilni mogli jedynie się starać o łagodną karę.
Pytanie o to co by konkretnie legalnego chciała robić wybiło już ją z tej radości. To już było trochę za wymagające pytanie, Viola nie znała na to odpowiedzi. Już poczuła pewien nacisk i presję. Chciała tylko na razie zaplanować samą rozprawę, a nie co dalej. Prowadzenie sklepu? Stałe godziny pracy i przymus bycia na miejscu? Systematyczność w jej podróżach? To nie brzmiało kusząco. Jej chaotyczny sposób życia miał tą zaletę, że sama dysponowała swoim czasem. Teraz to co mówiła Gen brzmiało jak coś co miało jej to odebrać. Może jednak źle zrobiła? Czuła potrzebę wycofania się, nie wiedziała co robić, chamsko byłoby teraz od niej odejść. Cieszyła się na widok siostry i na jej chęć pomocy, ale nie chciała robić takich planów. Teraz jeszcze ją zaprosiła na coś do jedzenia. Nie mogła jej odmówić chociaż bardzo chciała. Wolała wrócić do domu i położyć się spać. Odsunęła się od siostry i uśmiechnęła się. Nie chciała z nią iść, bo wiedziała, że Gen zada jej więcej pytań, a każda jej odpowiedzią będzie zawiedziona. Vi nie miała do powiedzenia nic z czego ona mogła być dumna. Jeszcze chciała za nią zapłacić jakby Vi nie miała pieniędzy. A nie wiodło się jej źle, nie narzekała w ogóle na swój stan majątkowy.
- Jasne, możemy iść na obiad, bo akurat już chyba akurat ta godzina.
Złapała siostrę pod ramię i ruszyła przed siebie. Nie miała jeszcze konkretnego lokalu na myśli, ale wiedziała, że Gen za pewne miała. Ona zawsze była pięć kroków przed nią.

koniec
Sponsored content
▲ | Re: Wejście