:: Anglia i Walia :: Londyn :: Dalsze dzielnice
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 10.10.20 13:30 | Bar Północ


Bar Północ

Przypomina wagon metra, choć znajduje się na powierzchni. Ten bar do niedawna prowadzony był przez mugola, który jednak zaniedbał swoje przedsięwzięcie. Odkupiony przez czarownicę, jest obecnie widoczny tylko dla magicznych.
Nie jest szczególnie duży, podobnie jak jego menu. W karcie można znaleźć kilka słodkich bądź słonych przekąsek oraz parę rodzajów alkoholi z piwem w roli głównej. Ponieważ lokal został otwarty stosunkowo niedawno nie jest jeszcze szczególnie popularny i często świeci pustkami. Można więc tu w spokoju wypić i spędzić czas ze znajomymi.
Bar Północ nie posiada typowego baru ani typowych stolików. Przy ścianach znajdują się za to całkiem wygodne kanapy, na których można się rozłożyć. Alkohole zaś można postwić n drewnianych skrzyniach przed siedziskmi. Ponieważ jednak właściciel nie ma nic przeciwko papierosom, materiał kanap zdążył już przesiąknąć nieprzyjemnym zapachem fajek. Mimo tego jest tu nawet przytulnie. Całość urządzona jest w ciepłych beżach, a zapalone lampki mają przygaszoną, ciepłą barwę.

Atalanta Slughorn
Atalanta Slughorn
▲ 28.10.20 18:44 | Re: Bar Północ
Nic tak nie rozpracowywało napięcia jak występ przed mniejszą widownią. Oczywiście w grę nie wchodził pełen koncert – to niemal jak potwarz dla wszystkich, którzy zainteresowali się jej koncertem i postanowili zakupić bilety. Czy robili to dla jej samej, czy dla jej głosu, to wszystko nie miało znaczenia – ważne, że przekraczali próg, gotowi wysiedzieć, dla niej. Przynosząc kwiaty, dla niej. Gdzie uwaga tego małego świata nie skupiła się na kimkolwiek innym niż na niej.
Czy to właśnie powodowało ten stres? Migrena, która nie odpuszczała jej mimo sporej dawki eliksirów, zdawała się wzmacniać z każdym krokiem, każdym przejściem przez wszystkie łuki. Chciała odpocząć, a jednocześnie chciała wypróbować swój głos, upewnić się, że nie jest najgorszej i że ma jeszcze szansę na to, aby wystąpić bezbłędne. Zagryźć zęby i przeć do przodu, tak jak zawsze to robiła, bo przecież kto śmiałby odmówić jej nie tylko talentu ale i również samozaparcia? To przecież dzięki niemu pięła się na szczyt, dzięki niemu docierała tam, gdzie inni nie mieli nawet szans.
Czemu dotarła akurat do baru Północ? Może to kwestia bliskości – wydawało się, że miejsce było tak bliskie, że niemal nie musiała się nad nim zastanawiać. Wystarczyło się po prostu oprzeć o drzwi, a te ustępowały niemal magicznie, zapraszając do środka. Drażniący zapach papierosów przyćmiony był przez jej perfumy – dyskretnie jednak sięgnęła po butelkę do torebki, woń lawendy rozsmarowując za uszami – zaraz też kierując się w stronę miejsca, gdzie, jak się wydawało, mogła porozmawiać z właścicielem…właścicielką…cóż, osobą kierującą przybytkiem.
Bardzo cieszyła się, że nie było przeszkody aby zaśpiewała piosenkę, dwie, trzy…takie rzeczy były dla niej jak narkotyk, bo wciągały ją w toń tak, że łatwo było się zapomnieć gdzie była, co robiła. Nie liczyło się nic poza głosem i reakcją ludzi. Teraz jednak, przy jej stanie zdrowia, czuła się tak, jakby wpadła w prąd, który ciągnął ją gdzieś zupełnie indziej, tam, gdzie nie powinna być. Nie czuła, że używa swojego uroku, lecz gdy skończyła piosenkę, mężczyzna był już obok niej.
Wpatrywał się w nią nachalnie, tak jak ci wszyscy trafieni urokiem. Ona jednak próbowała się wyślizgnąć z uścksku, nie mając ochoty na gorące deklaracje miłosne. Nie mogła jednak zacząć krzyczeć – zrobienie sceny publicznie oznaczało, że ludzie zaczną to obserwować. Co gorsza, jeszcze pomyślą, że ten człowiek jej towarzyszył. Dyskretnie rozejrzała się więc z kimkolwiek, u kogo mogłaby wyprosić pomoc, zanim sytuacja zrobi się jeszcze gorsza.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 29.10.20 2:30 | Re: Bar Północ
Bar Północ był przyjemnym przybytkiem. Znalazła go pewnego dnia, kiedy włóczyła się po Londyńskich uliczkach, jeszcze za czasów jego mugolskiego właściciela. Kiedy więc usłyszała, że lokal zmienił profil na magiczny, raczej ucieszyła się z tego faktu, a po wprowadzeniu do Londynu dodała na listę miejsc w których bywała. Ciepłe, lekko przygaszone oświetlenie, w połączeniu z beżami wystroju, nadawało temu miejscu wręcz odprężającej atmosfery, nie wspominając o unikalnym wystroju.
Tego dnia siedziała przy stoliku sama. Wciśnięta gdzieś w kąt, sącząc w spokoju swoje piwo i przeglądając aktualne wydanie Czarownicy. W tle buczał cicho gwar lokalu, jednak śmiechy i słowa zlewały się w jedną, nieskładną masę. Była jedna rzecz, która przeważała nad zgiełkiem - ponad wszystko wybijał się miły dla ucha, melodyjny śpiew. Było to coś nietypowego dla tego przybytku, jednak ona sama nie była skłonna kwestionować tego, czy tutaj pasował. Była to niewątpliwie przyjemna odmiana.
W większości pochłaniał ją właśnie artykuł o 5 najlepszych sposobach na porządek w podróżnym kufrze i powolne sączenie piwa, kiedy głos wreszcie zamilkł, najwyraźniej biorąc sobie chwilę przerwy, albo też kończąc swój występ na dzisiaj. W końcu też młoda czarownica podniosła swoje spojrzenie, żeby wreszcie zlokalizować osobę artystki, chociaż w ten sposób wykazując zainteresowanie jej wystąpieniem. Wtedy też ich spojrzenia się spojrzały.
Rudowłosa zastygła na moment, wpatrując się tępo w oczy jasnowłosej piosenkarki, wciąż tkwiącej w okolicach prowizorycznej sceny. Coś w tych dwóch jasnych punktach było nie tak, sugerując wyraźną prośbę o... pomoc. Wzrok przeskoczył lekko w bok, lokalizując sylwetkę wątpliwego amanta, który zdawał się przylgnąć do artystki w nachalny sposób. Znała te sytuacje, znała te ukradkowe spojrzenia, rozpaczliwie wręcz szukające wsparcia w osobie trzeciej, która zlitowałaby się nad ofiarą męskiego ego i zapędów. Samej czasem zdarzało jej się szukać tego rodzaju wsparcia, głównie w momentach, kiedy nie chciała robić scen...
Podniosła się. Zgrabnie wyminęła stolik, łapiąc pusty już kufel i po drodze odstawiając go na barek. I tak miała po drodze w swojej w miarę krótkiej przechadzce, podczas której stawała się księciem na białym koniu, przybywającym by udzielić wsparcia potrzebującym. Kiedy też znalazła się przy kobiecie, uśmiechnęła się do niej wesoło, jakby znały się już wystarczająco długo.
- Już skończyłaś? Możemy iść czy potrzebujesz jeszcze chwili? - zapytała, od razu uzbrajając się w poufały, przyjacielski wręcz ton, który zaraz zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy tylko spojrzała na lepiącego się do Atalanty mężczyznę - A pan? Zgubił coś? Albo się? - sarknęła, wyraźnie niechętna i dająca znać, że nie należała w tym momencie do osób przesadnie miłych.
Atalanta Slughorn
Atalanta Slughorn
▲ 30.10.20 18:08 | Re: Bar Północ
- Oh, nie sądziłam, że jeszcze tu zostałaś, ale się cieszę! No cóż, na nas już czas, nieprawdaż? Zapowiada się pracowity dzień, a jeszcze tyle rzeczy musimy zrobić. – Słodki głos panny Slughorn rozbrzmiał, chociaż tym razem podszyty był ulgą i wdzięcznością wobec nieznanej jej osoby.
Jakimś cudem udało się znaleźć jej wybawcę, czy raczej wybawczynię, która zdecydowała się na to, aby jednak wyciągnąć w jej stronę pomocną dłoń…oraz sprzedać parę niemiłych słów mężczyźnie, który chyba nawet z początku nie zdawał sobie sprawy, że ktoś właśnie do nich podszedł. Dopiero kiedy Atalanta podniosła się ze swojego miejsca, wyrywając się z uścisku i w zamian za to łapiąc ramię panny Fawley, zorientował się, że coś w sytuacji jest nie tak. Wyglądał, jakby już otwierał usta, aby coś odpowiedzieć, ale kobieta uniosła palec do ust, uciszając go i kręcąc lekko głową.
- Musimy już uciekać, tak więc do następnego spotkania. – Nie pozwoliła, aby ktokolwiek inny zabrał tutaj głos, wiedząc, że z takim nastawieniem, a jeszcze dodatkowo w trakcie, kiedy mężczyzna był pod wpływem uroku. Wolała, aby nie doszło do rękoczynów. Nie znała co prawda umiejętności swojej rozmówczyni, może zdobyła tytuł mistrza pojedynków, może potrafiła pokonać każdego. Ale na pewno Atalanta nie chciała, aby coś stało się tylko dlatego, że to mogłoby jej dotyczyć.
Stąd też wyciągnęła dłoń, łapiąc ramię Adary i wyciągając ją na zewnątrz, pozwalając, aby hałas i zapachy baru pozostały za nimi. Stały więc teraz, na brukowanej ulicy, a Atala wypuściła swoją towarzyszkę z „objęć”, pozwalając jej poruszać się swobodnie.
- Dziękuję za pomoc. – Skierowała do swojej rozmówczyni prześliczny uśmiech, oddychając głęboko. – Jeżeli mogę coś zrobić, aby się odwdzięczyć, powiedz, wystarczy słowo.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 04.11.20 5:33 | Re: Bar Północ
Rudowłosa bardzo, ale to bardzo starała się wyglądać, jakby stojąca przed nią kobieta była nie nieznajomą, ale tak na prawdę jedną z bliższych osób w jej gronie znajomych. Szeroki uśmiech, wyraźne zainteresowanie; jednak prawdę powiedziawszy, nie było to chyba zbyt potrzebne, biorąc pod uwagę fakt, że opity urokiem wili umysł mężczyzny, nie mógł sprawnie i łatwo przeanalizować jej gry. Szybko też okazało się, że jej pojawienie się było idealnym składnikiem, by piosenkarka zgrabnie dała mu do zrozumienia, że nie jest tutaj w ogóle potrzebny, nie dając mu jednak samemu podjąć decyzji o oddaleniu się. To Adę właśnie postanowiła wyciągnąć na zewnątrz dusznego, chwilowo mało przyjemnego baru, jakby obawiając się że eskalacja konfliktu mogła zmierzać w mało korzystną dla niej stronę. Po części może słusznie.
Dopiero na świeżym powietrzu dziewczyna uśmiechnęła się do niej szczerze, grymasem nieco bladym i po prostu grzecznym, jakby nagle wyzutym z większości emocji, które zastąpiła rezerwa.
- Nie ma za co - odpowiedziała swobodnym tonem, pierwsze co robiąc to przeczesując palcami włosy, jednocześnie biorąc nieco głębszy oddech. - Oh nie, na prawdę nie trzeba. To zwykła... - na usta cisnęło się słowa przysługa, ale to znaczyłoby, że oczekiwała czegoś w zamian, a tak nie było. - Po prostu trzeba sobie pomagać. Nic wielkiego - wybrnęła jakoś. Kulawo, bo kulawo, ale zawsze. Widać też było, że odrobinę się tym zmieszała, jednak po chwili odzyskała rezon, słowa rzucając już bardziej swobodnie i z większą pewnością - Na prawdę ładnie śpiewasz. Zajmujesz się tym jakoś profesjonalnie, czy jak? Czasem bywam w Północy i mam wrażenie, że pierwszy raz cię tutaj widzę. - zaszczebiotała, wyraźnie przekierowując swoje zainteresowanie na zupełnie inne kwestie.
Atalanta Slughorn
Atalanta Slughorn
▲ 04.11.20 17:23 | Re: Bar Północ
Odetchnęła gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi – nie dlatego, że sam bar nie był jej wymarzonym miejscem do spędzania czasu, ale również przez wzgląd na całą sytuację. Na pewno jeszcze do końca dnia będzie o tym rozmyślać jako o nieprzyjemnym zdarzeniu, ale prędzej czy później ucieknie to z jej pamięci. Zamiast tego mogła w końcu cieszyć się dniem, szczęśliwa z tego jak popołudniowe słońce odbija się w oknach i po prostu przejść się do domu. Albo do teatru, tam poćwiczyć będzie mogła w spokoju i nikt nie zacznie się do nie lepić. Czemu w sumie od razu na to nie wpadła? Czy to przez ten ból głowy, czy to coś innego? Ten dzień był taki dziwny…
Wyciągnęła rękę do nowej znajomej-nieznajomej, zaciekawiona w sumie, z kim miała do czynienia. Dziewczyna miała w sumie przyjemną dla oka aparycję, ciekawiło ją nawet, kim dokładnie była. Wiedziała jednak, że nie każdy lubi wścibską osobę w swoim życiu, tak więc sama nie miała ochoty wypytywać jej o wszystko.
- Mimo to, dziękuję. Jeżeli tylko mogłabym coś zrobić, proszę dać znać. To w zasadzie moja pierwsza wizyta w tym miejscu, stąd nie moge powiedzieć, że często tu bywam. – Nie zwróciła uwagi na to dziwne zająknięcie, albo po prostu taktownie pominęła, że takowe było. Nie chciała robić przytyków do sytuacji. – Tak, w zasadzie niebawem mam koncert. Atalanta Slughorn. – Przedstawiła się jeszcze, zarzucając lekko włosy do tyłu. – Miło mi poznać. Może w zamian za to zaproponuję bilet na koncert. Albo jakieś zaproszenie na podwieczorek. To dziwne zostawiać panią tak bez niczego.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 05.11.20 4:16 | Re: Bar Północ
Odwzajemniła gest, również wyciągając dłoń w kierunku nieznajomej. Podobnie jak rozmówczyni, mogłaby powiedzieć o jej urodzie dokładnie to samo; przyjemnie się na nią patrzyło, a dodatkowo miało się wrażenie, że bił od niej specyficzny magnetyzm, który był w stanie przyciągać co słabszych delikwentów i wręcz odurzać ich. Gdzieś z tyłu głowy obijało jej się, co też mogło być sprawcą tego stanu rzeczy, jednak tak na prawdę nie do końca ją to obchodziło. Nie w tym momencie.
- Adara Fawley - przedstawiła się grzecznie, zdając sobie sprawę, że skądś kojarzy to imię i nazwisko. Przyglądając się kobiecie próbowała jakoś przypomnieć sobie gdzie, kiedy i w jakim kontekście o niej słyszała, jednak przez dłuższą chwilę nic nie przychodziło jej do głowy, aż w końcu coś kliknęło. Przypomniała sobie leniwie kartkowany numer Czarownicy, gdzie na którejś ze stron widniała informacja o wspomnianym właśnie koncercie. Mimowolnie jej usta ułożyły się w bezgłośne oh, jakby odkryła jedną z większych tajemnic życia.
- Również miło mi poznać, ale... nie jestem pewna. Chętnie bym przyszła i posłuchała, ale nie jestem pewna czy praca mi na to pozwoli - speszyła się, jakby właśnie dopuściła się pewnego nietaktu, albo wciąż nie była pewna czy chciała wyłudzać od kobiety jakieś gratyfikacje. Nawet jeśli miała wrażenie, że domniemanie prezentowany przez Atalantę nurt muzyczny, niekoniecznie był tym którego słuchała na co dzień, wciąż nie mogła odmówić jej talentu, przyjemnego dla ucha głosu i własnej ciekawości występu w profesjonalnych warunkach. W końcu też właśnie zaciekawienie wygrało - Ale jeśli to nie problem... to z chęcią przyjęłabym bilet... i... wystarczy Adara - wciąż jeszcze nie przywykła do tego, że ludzie zwracali się do niej per pani. Nawet jeśli wciąż zdarzało się to rzadziej jak częściej, bo wciąż wyglądała i przecież była, zwykłym podlotkiem który właśnie wyleciał z Hogwartu. Brakowało jej dorosłych rysów twarzy i powagi.
Atalanta Slughorn
Atalanta Slughorn
▲ 05.11.20 22:48 | Re: Bar Północ
Mogła powiedzieć, że urok odziedziczony po matce często wyciągał z niej to, co najlepsze, a jednocześnie sprawiał, że jej obsesja na punkcie sławy i pragnienie bycia w centrum uwagi pogłębiało się i sama Atalanta dążyła do rozpowszechnienia informacji o sobie. Z jednej strony dobrze było natknąć się na zainteresowane osoby, które zechciałyby opowiedzieć o niej innym, ci swoim znajomym i tak dalej, i tak dalej. Być nie gdzieś w środku magazynu, a na okładce, w eleganckiej sukni sunąć po scenie i wybijać się ponad tłum identycznych głosów. Może nieidentycznych wyglądów, bo półwił nie znała zbyt wiele. W zasadzie, jak tak przeczesywała pamięć, to w zasadzie żadnej.
- Adara, śliczne imię. Możesz mi po prostu mówić Atalanta w takim razie, tak co by nie było niezręczne kiedy tylko jedna osoba mówi do drugiej po imieniu. – Na wspomnienie o pracy kobieta zdecydowanie próbowała przeczesać swoje myśli w poszukiwaniu jakichkolwiek wspomnień, które mogłyby podpowiedzieć jej, czym w sumie zajmuje się ta kobieta, ale jednocześnie nie do końca wiedziała, co w sumie mogła powiedzieć o Adarze. Chyba w ogóle nigdy jej nigdzie nie widziała.
- Oczywiście, nie chcę nalegać na coś, co miałoby kolidować z twoją pracą. Bilet na koncert jednak rzeczywiście mogę sprawić, daj mi znać, gdzie mogę go podesłać, albo przynieść ci gdzie tylko pasuje. Myślę, że uda mi się znaleźć jakąś chwilę tak, aby móc wręczyć ci bilet. Proszę, wybacz mój nietakt, ale czym się w zasadzie zajmujesz? Nie wydaje mi się, żebym kojarzyła, a nie chcę udawać, że jest inaczej.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 10.11.20 18:02 | Re: Bar Północ
Zdawać by się mogło, że słysząc miłe słowa, jej policzki zaczerwieniły się nieco. Sama w sumie nie wiedziała dlaczego, bo przecież imię nie było czymś, na co miała wpływ, jednak słysząc nawet tak drobny komplement od nieznajomej osoby, poczuła się odrobinę zawstydzona.
- Atalanta - powtórzyła, jakby smakując to słowo, szybko też znajdując je jako przyjemne w brzmieniu i rytmiczne. Kiwnęła głową - Ładnie brzmi - rzuciła, częściowo czując się w obowiązku by oddać komplement, a częściowo dlatego, że takie dokładnie miała odczucia.
- Ależ nie szkodzi; głównie robię kursy w Ministerstwie Magii. Na aurora. Ale dopiero je zaczęłam. Oprócz tego pracuję w Dziurawym Kotle, więc też tam najłatwiej mnie znaleźć. Jeśli chciałabyś, to w któreś wolne popołudnie jeśli tam zajdziesz, to na pewno się spotkamy. Jeśli jednak nie znalazłabyś chwili czasu, to najlepiej sową - wytłumaczyła, na koniec podając namiary gdzie najlepiej podsyłać wszelkie pierzaste stworzenia i noszone przez nie pakunki. Wyraźnie też wróciła do siebie po chwilowym zapeszeniu komplementem; mówiła energicznie, swobodnie gestykulując rękoma.
- W sumie też mam pytanie; często zdarzają ci się takie sytuacje? Mam na myśli tego mężczyznę w środku - jedna z dłoni uniosła się ku górze, by podrapać tył głowy. Dziewczyna wyraźnie zaintrygowana była niedawnym zdarzeniem, ale też nie chciała w jakikolwiek sposób nastawać na dobre samopoczucie jej rozmówczyni. Jeśli wiec tamta miała jakiekolwiek przeciwwskazania co do odpowiadania, to nie miała zamiaru naciskać.
Atalanta Slughorn
Atalanta Slughorn
▲ 11.11.20 11:41 | Re: Bar Północ
Przez chwilę rozważała, czy w jakiś sposób nie uraziła właśnie stojącej przed nią kobiety, czy też raczej nie zawstydziła jej na tyle, aby ta poczuła się w tej rozmowie niezręcznie. W końcu nie umknął jej uwadze ten róż wykwitły na policzkach Adary, jednak z typową dla siebie uprzejmością i taktem nie skomentowała tego faktu, pozwalając aby emocje jej rozmówczyni opadły, a przynajmniej na tyle, aby wiedziała, na czym chce się skoncentrować w rozmowie.
- Dziękuję. Z tego co wiem, nadała mi je matka. Chyba miała zamiłowanie do dość znaczących imion. – Chociaż nigdy na oczy nie widziała Ceredwin (nie, żeby wiedziała, jak jej matka wyglądała, jednak zdecydowanie miałaby pojęcie gdyby kiedykolwiek spotkała wiłę), była pewna że życzeniem jej matki byłoby mieć córkę gotową do podjęcia odważnych, życiowych decyzji. Albo może wyobrażała sobie, że jej córka zostanie zamieniona w lwy. Kto to mógł wiedzieć.
- Auror! To musi być niesamowicie ciekawa profesja! Życzę powodzenia w pracy, mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i nic złego się nie przydarzy. A kiedy będę w Dziurawym Kotle, na pewno zapytam o spotkanie. – Wiedziała, że kiedy zestawiało się takiego aurora z zawodem piosenkarki, można było się najzwyczajniej w świecie wynudzić, dlatego nie spodziewała się, aby Adarę rzeczywiście interesowało to, czym Atalanta zajmowała się na co dzień. A szkoda, bo ta chętnie miałaby nieco więcej uwagi ze strony panny Fawley. Panny? Chyba tak, obrączki nigdzie nie widziała na palcach.
Nadeszło jednak pytanie odnośnie jej wydarzeń życiowych, na co z początku uśmiechnęła się nieco smutno. Wiedziała, że sam fakt posiadania dziedziczonego po matce uroku sprawiał, że niektórzy podchodzili do niej niechętnie, stąd zastanawiała się, czy i jej nowa towarzyszka zareaguje ponownie.
- Tak i nie. Odziedziczyłam talent po rodzinie ze strony matki który często zwraca na mnie uwagę. Staram się bardzo mocno, aby nie używać czegoś takiego, zwłaszcza publicznie, ale czasem, kiedy dręczy mnie podobna migrena jak dziś, to działa niezależnie od mojej woli. – Wyglądała na niemal speszoną, ale gotowa była nawet zakończyć tę rozmowę teraz, gdyby jej towarzyszka chciała.
Adara Fawley
Adara Fawley
Neutralni
▲ 17.11.20 0:53 | Re: Bar Północ
- Jeszcze nie do końca auror... - niemal automatycznie poprawiła kobietę. Nawet jeśli sama nazwa, mile dźwięcząca w jej ustach, sprawiała że Adarę automatycznie napełniała swoista duma, to wciąż jednak była to tylko i wyłącznie wizja przyszłości. Z jednej strony chciała w pełni przyjąć ten zachwyt, jednak jakaś część niej chwytała ją za ramię i raźno dawała znać, że był on niezasłużony. - Ale dziękuję, mam nadzieję że wszelkie egzaminy zaliczę szybciej jak później - rzuciła jeszcze może nieco bardziej do siebie, jak do Atalanty, na jej słowa o Dziurawym Kotle kiwając tylko zachęcająco głową. Sama Fawley niekoniecznie też postrzegała zawód piosenkarki jako nudniejszy; była przekonana że koncertowanie i znajdowanie się na scenie, w świetle reflektorów, posiada swój niewątpliwy urok, a także dreszczyk emocji. Może inny niż ten, który pełzał po plecach podczas ścigania przestępców lub prowadzenia dochodzenia, jednak wciąż na swój sposób fascynujący czy wręcz uzależniający.
- Och, rozumiem - słowo talent dźwięczało neutralnie, jednak Adara dość szybko skojarzyła chociażby niektóre jednostki ze szkoły, które posiadały podobne predyspozycje. I o tyle o ile niektóre z nich darzyła zwyczajną antypatią, to niekoniecznie wynikało to z owego atutu, który otrzymywały w spadku po swoich żeńskich przodkach. Nie wspominając już o tym, że Atalanta wydawała się na prawdę... miła, nieco niepodobna do plotkarskiego obrazka wili.
- Skoro dręczy cię migrena, to może potrzebujesz zajść do sklepu z eliksirami? Sama nie mam nic takiego pod ręką, niestety, ale chętnie mogłabym cię odprowadzić. Zawsze to nieco raźniej we dwójkę - delikatny, pokrzepiający uśmiech rozjaśnił jej buzię. Nic też nie wskazywało na to, żeby miała jakikolwiek problem z tym, co wyraźnie pannę Slughorn w tym momencie peszyło. Widząc też, że kobieta nie ma nic przeciwko jej pomysłowi, ujęła ją pod ramię i ruszyła w kierunku najbliższej apteki.

[z.t]
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 30.11.20 11:58 | Re: Bar Północ
26.07.78

Viola Rosier i kolejny bar. Ta dziewczyna naprawdę nie miała żadnej lepszej rozrywki. Tym bardziej brakowało jej umiaru w piciu. Ostatnie czasy nie miała ochoty siedzieć sama to szukała jakiegoś kompana do kielicha. Tym razem jej ofiarą padł niejaki Severus Snape. Viola z jakiegoś powodu w ogóle go nie kojarzyła z Hogwartu, ale nie dopytywała się jeszcze. Po pierwsze tak głupio, bo to zazwyczaj jej aspołeczność się ukazywała. Biedna jeszcze nie miała pojęcia kogo ostatnio poderwała, a się zdziwi skubana. Severus jednak nie wydawał się jak szczególnie towarzyska osoba. Może dlatego właśnie zaprosiła go do baru. Zamówiłam u niego eliksir, bo Viola była zwyczajnie zbyt leniwa na to, by samej go przyrządzić, a było ją stać na takie zamówienia. Nie wiodło jej się źle w życiu, a więc jak był jej potrzebny eliksir to można było go sobie zamówić, prawda? Prawda. Wspierała tym małe biznesy.
Viola jak zawsze musiała być punktualna. To się zaczęła wcześniej szykować. Miała chwilowy kryzys w co się powinna ubrać. Nie dlatego, że chciała komukolwiek zaimponować, zasady jej nie pozwalały na wyjście źle ubraną. Zakała rodziny Rosier, ale wciąż Rosier. Pewne zasady przyjęła. Postawiła na klasyk, beżowe, męskie dzwony w kratę, biała koszula i białe platformy. Włosy jedynie zakręciła na końcówkach, przewiązała czerwoną chustą, bo tak było jej najwygodniej. Widziała taką fryzurę raz u jakiejś kobiety na ulicy w Londynie i się zakochała.
Wyszła dużo wcześniej, bo należało się jeszcze dostać do Londynu, a następnie z Londynu do baru w którym się umówili. Nie była tam wcześniej, ale ktoś jej polecił, że ponoć miła miejscówka. Nie była, ale zamierzała to sprawdzić. Najczęściej to się bywało w kotle albo tym Lwie. Tam mieli dobre piwo. Viola musiała też przyznać, że wiele barów nie pamiętała. Miała mocną głowę, ale nie taką, by się nie udało jej upić. Zdecydowanie było to trudniejsze, ale nie awykonalne. Była wcześniej czyli tak jak lubiła. Stanęła przed barem, by zapalić. Czekała sobie w ciszy na Severusa. Ktoś właśnie wyszedł z baru roześmiany. Zajrzała na chwilę do środka upewniając się, że będzie dla nich miejsce, ale było. Była dzisiaj jak na siedzi szczególnie spokojna. Tylko się tym stolikiem stresowała. Nie zamierzała zaczynać pić bez niego, ale gdy kończyła palić weszła do środka. Uśmiechneła się widząc wystrój. Czuła, że się wpasowała jakoś kolorystycznie. Zajęła wolne miejsce i na start zamówiła frytki, bo miała na nie ogromną ochotę. Czekała w spokoju rozglądają się dookoła. Wystrój był bardzo ładny, naprawdę.
Severus Snape
Severus Snape
Neutralni
▲ 01.12.20 17:31 | Re: Bar Północ
26.07.78


Severus niezbyt często wychodził na piwo z kimkolwiek. Najczęściej, jeśli już decydował się wypić jakiś alkoholowy trunek, to raczej robił to w samotności, zwykle w swoim zaciszu domowym. Zdecydowanie lepiej czuł się sam na sam z kuflem piwa i książką w dłoniach, wygodnie umoszczony w fotelu przed kominkiem. Czasem jednak zdarzało mu się pójść w jakieś miejsce publiczne, raczej do pubu niż klubu i posiedzieć w kącie, czasem łypiąc spod ciemnej grzywki okalającej oczy na inną osobę znajdującą się na sali. Dzisiaj jednak miało być trochę inaczej, bo dostał zaproszenie od Violi, z którą zgodził się spotkać na piwo w nieznanej sobie jeszcze miejscówce. Czemu? W sumie nie znał odpowiedzi na to pytanie. Widocznie czasem po prostu miał ochotę porozmawiać z kimś innym, niż lustrzane odbicie (nie, Severus nie był na etapie picia do lustra, żeby nie było!). A Violę znał, bo dość często wpadała do apteki, w której pracował. No i skoro już któregoś razu postanowiła do niego zagadać i go zaprosić (w czym Snape nie widział nic złego ani żadnych podtekstów, bo dlaczego miałby?), to nie widział powodu, żeby jej odmówić. Urocza, młoda dziewczyna, trochę asocjalna może... podobnie jak on. Cóż więc mogłoby się nie udać?
Pojawił się na miejscu punktualnie, przez szybę widząc dziewczynę siedzącą przy stoliku. Odruchowo zmierzwił dłonią włosy i wszedł do środka. Poruszał się trochę sztywno, jak zwykle zresztą. Ubrany był w biały podkoszulek, czarną koszulę z krótszymi rękawkami i proste, najzwyklejsze czarne dżinsy. Zwykle ubierał się całkowicie na czarno, więc w tym przypadku i tak trochę poszalał, to trzeba mu przyznać. Uśmiechnął się lekko, ale przynajmniej miał taki zamiar, w każdym razie kącik jego ust drgnął minimalnie, gdy chłopak siadał przy stoliku, obok dziewczyny. Ze względu na rozstawienie stolików i siedzisk w wagonie, który imitowała właśnie ta restauracja, ciężko było siedzieć naprzeciwko siebie i jednocześnie nie blokować innym przejścia. Severus postanowił więc wysilić swoje umiejętności socjalne do maksimum i teraz - wyjątkowo - usiąść obok dziewczyny.
- No, hej - odezwał się dość cicho, niskim, lekko zachrypniętym głosem. Skinął Vi głową i splótł palce obu dłoni na blacie stolika. - Mam nadzieję, że nie czekałaś na mnie zbyt długo? - rozejrzał się dookoła, postanawiając przyjrzeć się trochę miejscu, w którym się znaleźli. Ten wagon wyglądał całkiem obiecująco, to trzeba przyznać.
Viola Rosier
Viola Rosier
Neutralni
▲ 03.12.20 18:35 | Re: Bar Północ
26.07.78

Była zaskoczona, że usiadł obok niej. Oczywiście jej to nie przeszkadzało. Lepszego miejsca nie było w całym Londynie, może świecie. Nie poznała jeszcze każdego na świecie. W Londynie kojarzyła kilka osób, które były w jakiś sposób wyróżniające się z tłumu. Oczywiście jej postrzeganie tego co było wyróżniające się z tłumu było nieco inne. Nie przyciągali jej zwyczajni ludzie, tacy zwykli...trochę jak jej siostra. Nie żeby cokolwiek mówiła złego o niej. Chodziło jej tutaj o jej sposób bycia. Idąc ulicą nie zwróciłaby uwagi na kogoś ubranego jak ona, przykro no. Severus wyglądał inaczej, był nieco ponury, ale pasowało jej to. Miała wrażenie, że on mógł się zaśmiać na jej słabe dowcipy sugerujące przemoc wobec dzieci, a nie patrzeć na nią jak na wroga. To nie tak, że nie lubiła dzieci, ale nie była wielką fanką. No musiała przyznać, że gdyby teraz przyszło jej się zajmować dzieckiem to by zapewne zdechło z głodu, bo by zapomniała o nim.
Przyjrzała mu się. Wyglądał całkiem zwyczajnie. Pierwszy raz go widzi poza pracą i nie wygląda źle to na pewno. Vi musiała być oczywiście ekstra, nie mogła się bez tego obejść. Miała się odezwać, ale przynieśli jej frytki. Kelnerka się zapytała czy coś chcą. Viola zamówiła sobie piwo i nagle obie kobiety patrzyły na Severusa. Co by chłopak za dużo presji nie czuł w życiu. Gdy kelnerka miała wszystko co potrzebowała poszła nalać piwa. Brunetka się nie odezwała słowem, bo jej uwagę pochłonęły frytki. Oczywiście podsunęła duży talerz w stronę Severusa, sugerując mu, że ma się częstować. Dopiero gdy przyniosła im piwo i  mogła się napić mogła się odezwać.
- Hej - odpowiedziała z szerokim uśmiechem - Spokojnie, ja zazwyczaj jestem nieco wcześniej. Zapaliłam i usiadłam w środku.
Nie chciała go wprawić w żadne zakłopotanie. Po prostu była szczera, a jej odpowiedź sugerowała, że jednak czekała trochę. Oczywiście najpierw się mówi, a następnie myśli, klasyk. Nie wiedząc co dalej powiedzieć, sięgnęła po frytkę. Dobre były, serio dobre. Nie były takie cienkie czyli tak akurat jak lubiła. Póki co podobało jej się tutaj.
- Jak było w pracy? - zapytała.
Czy ją to interesowało? W sumie tak. Viola nie była zbyt dobra w eliksirach i szanowała Severusa za jego zdolności. Ona na przykład miała sporo szczęścia w niektórych sytuacjach. Pech chciał, że urodziła się Rosier z matką Greengrass, ale szczęście chciało, by poznała Mathilde. Mathilda była najwspanialszą osobą jaką poznała, chyba do tej pory nie pogodziła się z jej odejściem. Dlatego tyle pije. Spojrzała na Severusa, lekko się uśmiechając. Nie zamierzała mu wchodzić w zdanie, a ciekawiła ją jego praca.
Sponsored content
▲ | Re: Bar Północ