:: Anglia i Walia :: Londyn :: Dalsze dzielnice :: Chelsea
Fiendfyre
Fiendfyre
Konta Specjalne
▲ 06.10.20 11:09 | Kawiarnia Landrynka


Kawiarnia Landrynka

Większość młodych czarownic, gdy myśli o swojej idealnej, pierwszej randce, ma w głowie wizję tego właśnie miejsca. Landrynka to kawiarnia w całości utrzymana w różowej kolorystyce. Ponadto właścicielka uwielbia kwiaty, w zwizku z czym nigdy ich nie brakuje. Nawet zimą, gdy zaklęcia skutecznie chronią znajdujące się na zewnątrz rośliny przed przemarznięciem.
Niezwykle popularny wśród młodych lokal nie jest przy tym szczególnie drogi. Można tu zamówić pyszną kawę w różowiutkich filiżankach oraz niezwykle smaczne ciasta i ciasteczka, często wykrojone w kształt serc. Klientów obsługuje jasnowłosa, trzydziestoletnia czarownica, która szczególnie przychylnie patrzy na zakochanych. Tym zawsze nieodpłatnie wręcza ciasteczko z pozytywną wróżbą, odnoszącą się do najbliższej przyszłości pary.
Wieczorami na niewielkich stolikach pojawiają się pachnące różami świeczki, nadające lokalowi niezwykłej atmosfery.
Genevieve Rosier
Genevieve Rosier
Neutralni
▲ 10.01.21 0:46 | Re: Kawiarnia Landrynka
13 sierpnia

Genevieve zazwyczaj nie przebywała w takich miejscach. To nie tak, że przyszła tu specjalnie. Nie zamierzała wcale się z kimś spotkać, ani szukać drugiej połówki. W tej kwestii kobieta miała przecież jasne postanowienia, których zamierzała się trzymać. Nawet gdyby rodzina znalazła jej kolejnego narzeczonego, na co na razie się niestety nie szczególnie zanosiło, nigdy nie wybrałaby takiego miejsca na spotkanie. Było zbyt krzykliwe i... jak to ładnie ująć? Dla biednej, promugolskiej młodzieży cieszącej się z kiczowatych rzeczy i związującej się z kim popadnie krzycząc, że to wielka, prawdziwa i jedyna miłość. Gen na tę myśł po prostu przewróciła oczami. Dlaczego więc siedziała teraz przy jednym ze stolików Landrynki? Jej znajoma z pracy po prostu nie mogła przestać wychwalać tutejsze ciastka napoje. Robiła to na tyle długo i entuzajstucznie, że młoda Rosier w końcu złamała się i postanowiła w końcu zajrzeć do kawiarni. Całe szczęście zjawiła się w przedpołudniowych godzinach i nie musiała czekać na stolik. Tak naprawdę poza nią była tylko jedna młoda para. Ciemnowłosy chłopak i blondwłosa dziewczyna w różowej, koronkowej sukience, która idealnie pasowała do ogólnego klimatu pomieszczenia. Wyglądali, jakby ledwo co skończyli Hogwart. Zresztą może i tak było. Po krótkiej chwili otrzymała do stolika swoje zamówienie. Kawę z serduszkiem na piance i okrągłe ciastko pistacjowe udekorowane lukrowym obrazkiem róży na białym tle. Wszystko było podane na dość kiczowatym różowym serwisie w, a jakżeby inaczej, czerwone serduszka. Genevieve przejechała po swoich, upiętych w koka włosach i obrzuciła wzrokiem biała bluzkę i granatową spódnicę, w którą była ubrana. Tak. Zdecydowanie nie pasowała do tego miejsca.
Z drugiej strony... Czy to było ważne w tej chwili? Ciastko było naprawdę pyszne. Kawa tak samo. No i przecież nie spotka tu żadnej znajomej twarzy...
I w tym momencie do lokalu weszła znajoma twarz.
- Vivienne? - zapytał zdziwiona. Co jej kuzynka robiła w takim miejscu? Czyżby przyszła z kimś. Przecież to byłoby cudowne. Może Gen nie wierzyła w prawdziwą miłość, ale i tak w temacie swatania swoich bliskich była niepoprawną optymistką. Niestety na razie nie widziała nikogo w pobliżu czarownicy. Może po prostu jej druga połówka się spóźnia? Albo przyszła tu zupełnie innego powodu.
- Co cię tu sprowadza? Przyszłaś sama? - zapytała, gdy kuzynka się zbliżyła. Od zawsze pałała wielką sympatią, do tej Parkinson. Wydawala się doskonale rozumieć, jak to jest użerać się z niesubordynowanym rodzeństwem. Na niemal każdym rodzinnym spotkaniu to one były tymi, które jako ostatnie probowały zachować fason. A potem wspólnie narzekały na swoich braci i siostry.